- Zbliżcie się opowiem wam ciekawą
historię, która zdarzyła się tu jakieś siedemset siedemdziesiąt
siedem lat temu... - stwierdził pewien starzec ze specyficznymi
oczami posiadającymi czerwone tęczówki i trzy czarne łezki wokół
źrenicy. Grupa nadziei ludzkości (dzieci) zbliżyła się do
starca.... Ten uśmiechnął się lekko i spokojnym, melancholijnym
krokiem podszedł do trzaskającego wesoło kominka, z którego
ściągnął album i pewną księgę oprawioną w najdelikatniejszą
skórę, jaką kiedykolwiek widzieli. Na grzbiecie księgi, rubinową
nicią wyszyty był piękny, spiralny wir. Wszyscy na tym zdjęciu
byli mężczyznami od osiemnastu do dwudziestu pięciu lat. W centrum
pomiędzy trzema brunetami widniał uśmiechnięty złotowłosy
chłopak o trzech lisich wąsach na policzkach. Starzec po szybkim
rzuceniu okiem na te zdjęcie stwierdził z uśmiechem – Na nim
znajduję się ja dwójka moich przyjaciół i mój brat... Historia
ta opowiada o czwórce naznaczonych niewiarygodnym brzemieniem.
- Rozumiemy... - stwierdziły zgodnie dzieci kiwając głowami
- Dobrze więc zacznę swą opowieść ale ostrzegam ona jest krwawa, pełna bólu, nienawiści, żalu, miłości i nieopisanego cierpienia... Każdy z bohaterów niesie ogromne brzemię zacznę od historii tego złotowłosego chłopaka. - stwierdził tajemniczo starzec... Dodał – Posłuchajcie więc i wyciągnijcie wnioski bowiem stare legendy często mają w sobie ziarno prawdy, nieraz się zdarzało że ci którzy naruszyli tabu czasu byli ścigani przez jego strażnika...
Po tych słowach zgromadzenie nadziei zostało wchłonięte jakby do księgi... Pojawili się w Egipskich ciemnościach usłyszeli głos który mówił „To już osiemnaście lat zamknięcia w tym mroku... Wiem jak wyglądam bowiem poznałem się dotykiem poza tym ja tu widzę... Jestem mrokiem... Znam ludzi tylko z mowy ciekawi mnie świat poza tym okrągłym więzieniem mroku...” po tych słowach do ich uszu dobiegł odgłos kroków potencjalnie to była kobieta bowiem słyszeli obcasy uderzające o podłoże... Nagle przerażony krzyk przeszył powietrze niczym strzała, pędząca ku swemu celowi. Dzieci pojęły że kobieta ucieka przed kimś lub czymś... Kolejny odgłosy to dźwięk ala mantra powtarzana wielokrotnie oraz specyficzne uderzenia dłoni pasujące do formowania pieczęci przez shinobi.
Po chwili hałas ustał i spomiędzy otaczającego ich oraz osobę zamkniętą w nim zaczęło docierać światło... Ich oczom ukazał się długo włosy chłopak siedzący nago w klatce na jego lewym ramieniu widniały dziwne mistyczne krwistoczerwone oraz czarne runy, wokół jego ręki owijało się dziewięć ksiąg... Prawe zaś ozdobione było majestatycznymi wzorami przypominającymi lisy, wilki i smoki. Na jego twarzy rysowało się sześć wąsów po trzy na każdym policzku, oczy błękitne o pionowych źrenicach, wydłużone kły niczym u wampira i rogi z włosów tuż nad czołem... Jego mięśnie wyrzeźbione były wręcz nienaturalnie, idealnie lub po prostu nie do opisania... Klatkę piersiową ozdobioną miał dziwną pieczęcią i mistycznym tatuażem przedstawiającym klepsydrę. Chłopak wstał i rozejrzał się jego oczom ukazała się przepiękna, wyczerpana osoba trzymająca zwój. Uśmiechnęła się do niego słabo i padła na kolana mówiąc:
- Proszę pomóż nam ocal mieszkańców tej wioski i wybacz nam swe długie uwięzienie...
- Wstań proszę... Ten głos ty jesteś Sakura-chan.... - stwierdził po czym spojrzał na nią zauważył pewne wypukłości na jej ciele i wskazał na nie.
- Tak to ja. A to na co wskazujesz to moje piersi... - wyjaśniła wstając zarumieniona Sakura
- Huh czemu ja ich nie mam?? - spytał osobnik
- Ponieważ ty jesteś mężczyzną, a ja kobietą sporo się różnimy... - odpowiedziała dziewczyna
- Rozumiem dobrze więc ja ci pomogę ty zaś proszę zajmij się nauką mnie o wszystkim co związane z nami i tobą... - stwierdził złotowłosy wstając, wówczas kobieta po szybkim zeskanowaniu go wzrokiem odpieczętowała ze zwoju ubranie, ten zaś szybko je ubrał. W skład jego ubioru wchodziło: Czarne buty i spodnie takowe bokserki, czerwona obcisła koszulka z czarnym smokiem na plecach... Po przebraniu się w ciuchy stworzył z niczego katanę i ściął nieco włosów po czym spytał:
- Sakura-chan skoro jestem gotów gdzie są wrogowie??
- Są w naszej wiosce chodź za mną... - stwierdziła wyprowadzając go na głowę pierwszego Hokage skąd złotowłosy ujrzał szalejące demony gwałcące, palące i mordujące
- Dobrze więc ruszam!! - stwierdził chłopak zeskakując ze skały lądując na jednym z nich bez większego wahania pozbawił stwora głowy. Ruszył pędem nagle na drodze wyrosło mu dziwne mackowate stworzenie w swoich „ramionach” trzymało kobiety co wyzwoliło nieokiełznany gniew Uzumakiego. Ten zaś uwolnił jednego ze swych demonów powietrze stało się ciężkie od czarnej czakry Shidearu.
(Moi kochani czytelnicy wy wiecie jak wygląda Shi ale dla tych którzy tego nie wiedzą bo może ukazują się nowi to u góry link jest do kliknięcia na imię Shidearu!!)
Czarno włosy demon podszedł do mackowatego i zdezintegrował go ruchem dłoni po czym odwrócił się do chłopaka i stwierdził „Naruto wygląda na to że wreszcie jesteś wolny...” gdy dźwięki z jego ust ustały stał się czystym mrokiem który wniknął w błękitnookiego.... Złotowłosy ruszył wzdłuż wioski walcząc z demonami wkrótce przypadkowo wypowiedziane przezeń słowo „strażnik” stało się jego ksywką... Po kilkunastu minutach w wiosce już nie było żadnych złych demonów. A sam Naruto szedł główną ulicą czczony niczym jakaś wielka legenda, on wygnaniec nagle stał się niemalże boską istotą dla mieszkańców tego miejsca zadowolony podszedł do kobiety która go uwolniła ta zaś zaprowadziła go do przywódczyni wioski, a była nią...
- Rozumiemy... - stwierdziły zgodnie dzieci kiwając głowami
- Dobrze więc zacznę swą opowieść ale ostrzegam ona jest krwawa, pełna bólu, nienawiści, żalu, miłości i nieopisanego cierpienia... Każdy z bohaterów niesie ogromne brzemię zacznę od historii tego złotowłosego chłopaka. - stwierdził tajemniczo starzec... Dodał – Posłuchajcie więc i wyciągnijcie wnioski bowiem stare legendy często mają w sobie ziarno prawdy, nieraz się zdarzało że ci którzy naruszyli tabu czasu byli ścigani przez jego strażnika...
Po tych słowach zgromadzenie nadziei zostało wchłonięte jakby do księgi... Pojawili się w Egipskich ciemnościach usłyszeli głos który mówił „To już osiemnaście lat zamknięcia w tym mroku... Wiem jak wyglądam bowiem poznałem się dotykiem poza tym ja tu widzę... Jestem mrokiem... Znam ludzi tylko z mowy ciekawi mnie świat poza tym okrągłym więzieniem mroku...” po tych słowach do ich uszu dobiegł odgłos kroków potencjalnie to była kobieta bowiem słyszeli obcasy uderzające o podłoże... Nagle przerażony krzyk przeszył powietrze niczym strzała, pędząca ku swemu celowi. Dzieci pojęły że kobieta ucieka przed kimś lub czymś... Kolejny odgłosy to dźwięk ala mantra powtarzana wielokrotnie oraz specyficzne uderzenia dłoni pasujące do formowania pieczęci przez shinobi.
Po chwili hałas ustał i spomiędzy otaczającego ich oraz osobę zamkniętą w nim zaczęło docierać światło... Ich oczom ukazał się długo włosy chłopak siedzący nago w klatce na jego lewym ramieniu widniały dziwne mistyczne krwistoczerwone oraz czarne runy, wokół jego ręki owijało się dziewięć ksiąg... Prawe zaś ozdobione było majestatycznymi wzorami przypominającymi lisy, wilki i smoki. Na jego twarzy rysowało się sześć wąsów po trzy na każdym policzku, oczy błękitne o pionowych źrenicach, wydłużone kły niczym u wampira i rogi z włosów tuż nad czołem... Jego mięśnie wyrzeźbione były wręcz nienaturalnie, idealnie lub po prostu nie do opisania... Klatkę piersiową ozdobioną miał dziwną pieczęcią i mistycznym tatuażem przedstawiającym klepsydrę. Chłopak wstał i rozejrzał się jego oczom ukazała się przepiękna, wyczerpana osoba trzymająca zwój. Uśmiechnęła się do niego słabo i padła na kolana mówiąc:
- Proszę pomóż nam ocal mieszkańców tej wioski i wybacz nam swe długie uwięzienie...
- Wstań proszę... Ten głos ty jesteś Sakura-chan.... - stwierdził po czym spojrzał na nią zauważył pewne wypukłości na jej ciele i wskazał na nie.
- Tak to ja. A to na co wskazujesz to moje piersi... - wyjaśniła wstając zarumieniona Sakura
- Huh czemu ja ich nie mam?? - spytał osobnik
- Ponieważ ty jesteś mężczyzną, a ja kobietą sporo się różnimy... - odpowiedziała dziewczyna
- Rozumiem dobrze więc ja ci pomogę ty zaś proszę zajmij się nauką mnie o wszystkim co związane z nami i tobą... - stwierdził złotowłosy wstając, wówczas kobieta po szybkim zeskanowaniu go wzrokiem odpieczętowała ze zwoju ubranie, ten zaś szybko je ubrał. W skład jego ubioru wchodziło: Czarne buty i spodnie takowe bokserki, czerwona obcisła koszulka z czarnym smokiem na plecach... Po przebraniu się w ciuchy stworzył z niczego katanę i ściął nieco włosów po czym spytał:
- Sakura-chan skoro jestem gotów gdzie są wrogowie??
- Są w naszej wiosce chodź za mną... - stwierdziła wyprowadzając go na głowę pierwszego Hokage skąd złotowłosy ujrzał szalejące demony gwałcące, palące i mordujące
- Dobrze więc ruszam!! - stwierdził chłopak zeskakując ze skały lądując na jednym z nich bez większego wahania pozbawił stwora głowy. Ruszył pędem nagle na drodze wyrosło mu dziwne mackowate stworzenie w swoich „ramionach” trzymało kobiety co wyzwoliło nieokiełznany gniew Uzumakiego. Ten zaś uwolnił jednego ze swych demonów powietrze stało się ciężkie od czarnej czakry Shidearu.
(Moi kochani czytelnicy wy wiecie jak wygląda Shi ale dla tych którzy tego nie wiedzą bo może ukazują się nowi to u góry link jest do kliknięcia na imię Shidearu!!)
Czarno włosy demon podszedł do mackowatego i zdezintegrował go ruchem dłoni po czym odwrócił się do chłopaka i stwierdził „Naruto wygląda na to że wreszcie jesteś wolny...” gdy dźwięki z jego ust ustały stał się czystym mrokiem który wniknął w błękitnookiego.... Złotowłosy ruszył wzdłuż wioski walcząc z demonami wkrótce przypadkowo wypowiedziane przezeń słowo „strażnik” stało się jego ksywką... Po kilkunastu minutach w wiosce już nie było żadnych złych demonów. A sam Naruto szedł główną ulicą czczony niczym jakaś wielka legenda, on wygnaniec nagle stał się niemalże boską istotą dla mieszkańców tego miejsca zadowolony podszedł do kobiety która go uwolniła ta zaś zaprowadziła go do przywódczyni wioski, a była nią...
Wow...to chyba najlepiej opisz tą notkę. Boże, wspaniała, serio! Jak na razie to najlepsze według mnie co napisałeś. :) Najbardziej spodobał mi się początek. Niesamowity, te dzieci i w ogóle. Niby zaczyna się jak bajeczka. Rozbawiło mnie to, że on chce pokazać dzieciom jak to się sam określił "opowieść ale ostrzegam ona jest krwawa, pełna bólu, nienawiści, żalu, miłości i nieopisanego cierpienia."
OdpowiedzUsuńNO TO PRZECIEŻ DZIECI! Ale dobra, wybaczam bo zajebiście ci to wyszło.
Jedyne co mi się nie podobało to ta formalność w drugiej części opka. Kwestie wypowiadane jak z jakiegoś serialu. Chociaż skoro tak lubisz, to dalej tak rób. Mało mi to przeszkadza byle byś dalej pisał ^ ^ No dobra to ja już idem, pozdrawiam i życzę weny.
Notka jest świetna, już mnie co wydarzy się w następnej notce. Pozdrawiam i mam nadzieję że kolejna notka szybko się pokaże
OdpowiedzUsuń