niedziela, 15 września 2013

Even devil can love rozdział 5

Dedyk dla dwóch dam mianowicie Poli-chan i Halle-chan
******************************************************

- T-tato? S-Shidearu? - wyszeptała i nagle jej oczy spojrzały na nas jakby nie wierzyła. Po chwili warknęła – Nie! To musi być iluzja, nie mogę ufać oczom!
- Tak, nie możesz, ale chyba krwi zaufasz, co? - spytałem, po czym pomogłem jej usiąść i przystawiłem jej głowę do swej szyi szepcząc – Więc sprawdź mnie...
- JAK ŚMIESZ MI ROZKA... - warknęła Moka, jednak wyczuła świeżą krew tuż przy swojej twarzy. Lekko oblizala mą szyję, by potem się w nią wgryźć i zacząć pić...
- Myślę, że już rozumiesz... Powinnaś też się zregenerować do końca i odzyskać siły. - odpowiedziałem spokojnie.
- Tak, odzyskałam. Lecz nie rozumiem jednego zdania: “Strach i ból to siła oraz słabość, ten, który wyrzuci ból i przemieni lęk stanie się Bogiem..” - przemówiła Moka
- Zrozumiesz z czasem, jak każdy z ekipy, zatem pytam; chcesz być jedną z nas? - zaproponowałem.
- Tak chcę, ze względu na dług życia oddaję je wam... - stwierdziła dumnie Moka.
- Zajebiście... - zdążyłem powiedzieć nim wbiła Saeko i stwierdziła:
- Ja ją wprowadzę, a ty idź robić to, co kochasz czyli budzić innych chamsko i odpierdalać...
- Dobra... - darowałem sobie i wyszedłem...

- To może na początek ci powiem coś o twej rasie oraz o darze ekipy... - zaczęłam.
- Mianowicie? - spytała mnie lekko zaciekawiona Moka.
- Wampiry dziś są słabsze niż w przeszłości, utraciły władzę nad krwią. - przemówiłam.
- Tak, wiem. Ostatnią pradawną była ma matka, ale jej już nie ma... Zabili ją tą samą metodą, którą chcieli mnie... - wyszeptała.
- Pierwotnie była taka jak ty, lecz posiadła moc krwi. Obecnie ten dar posiadam ja. Po śmierci twej rodzicielki moc odzyskała możliwość zaszczepienia się w innej osobie. Jest 10 mocy ekipy, tak, jak i osób w jej składzie. - opowiedziałam jej nieco o nas.
- Rozumiem, skąd bierze się moc i jaka jest wolna moc? - spytała wampirzyca.
- Stygmat Alfa Geass'a, są to oczy dające aż 12 zdolności... Wszystkie moce pochodzą od Shi i to z nim jesteśmy związani mocą, możemy się nimi wymieniać na przemian każdy z każdym... - odpowiedziałam.
- Rozumiem, jednak czuć to w jego krwi, nie wykorzystuje pełnego swego potencjału... - zauważyła białowłosa.
- Tak, masz rację... Nie korzysta z niego, bo nie może przez to, że nie ma w nim miłości, ten demon o dziwo potrzebuje uczuć. By wykrzesać moc, jest jak hybryda wszystkich ras... Właściwie nawet jego rodzina się go czasem boi, wyjątek Naomi..- stwierdziłam szykując jej białą, zwiewną suknię, takową bieliznę, pończochy i szpilki na dość wysokim obcasie.
- A ty co robisz? - spytała zdziwiona i dodała – Sama umiem się wyszykować...
- Wiem, ale to rozkaz Shi: "Masz ją wyszykować i wprowadzić... Najlepiej też wspomnij o naszych tradycjach." - wyjaśniłam.

Po kilku godzinach wyruszyłem przygotować prezent dla srebrnego, lecz jak tylko stanąłem na pierwszym schodku poślizgnąłem się i wylądowałem na samym ich dole. Nie było to zbyt przyjemne, bowiem pod dywanem ktoś postawił ostrym końcem do góry z sześćset gwoździ... Uśmiechnąłem się lekko wiedząc, że to zemsta Moki za ten rozkaz wydany Saeko... Dotknąłem schodów i od razu pojąłem na czym się poślizgnąłem, były całe w lubrykancie. Wstałem i spojrzałem na zmiażdżone gwoździe. Zaśmiałem się, bo za równo dziesięć sekund rozlegnie się krzyk wkurzonego solenizanta, znaczy się Gina... Gdy tylko doliczyłem do zera rozległ się krzyk: "SHI ZAJEBIĘ CIĘ!". Otóż z powodu nudy przefarbowałem go na różowo i włożyłem mu różowe śpioszki, dodatkowo ubrałem mu pieluchę dla dorosłych i dorobiłem kolczyki w sutach, które były połączone z jego dłońmi żyłkami. Tak więc, jak tylko ruszył nimi, sam sobie zadawał ból... Po chwili usłyszałem głośny śmiech Saeko i Moki. Muszę przyznać; obie wyglądały przepięknie... Białowłosa podeszła do mnie i stwierdziła:
- Zajęłyśmy się przygotowaniami do jego urodzin i chciałabym zostać oficjalną człońkinią ekipy, a nie tylko należeć, lecz nienależeć... Jedyne, co mogę wnieść to samą siebie i całkowite poświęcenie.
- Spokojnie, to aż za wiele... Bądź sobą i chodź ze mną... - przerwałem jej i ją lekko objąłem wyciągajac ku niej rękę. Zabrałem ją do ukrytego pod ziemia sanktuarium...
- Co to za miejsce? - spytała Moka
- Tu dałem moc krwi twej matce, ci zaś dam... - nie dała mi dokończyć.
- Wiem, Stygmat Alfa Geass'a... Jednak nie jestem pewna czy zasługuję na tę moc... - zaczęła być niepewna.
- Spokojnie, jesteś godna, widzę tę gotowość w twoim sercu.. - dotknąłem strefy między jej piersiami.
- Jak... Rozumiem, więc o tym darze wspominała Saeko... Wiesz, ciekawi mnie ile jeszcze zamierzasz mnie macać... - spytała z lekkim śmiechem.
- Wiesz, chciałem ci dać coś, co dała mi twoja matka na przechowanie... - stwierdziłem i wyciągnąłem z kieszeni pewien amulet. Przedstawiał nietoperza nałożonego na pentagram przekreślony dwoma anielskimi skrzydłami. Po czym założyłem jej go na szyję i uśmiechnąłem się.
- Z-znałeś m-mą m-mamę? - wyjąkała płacząc z powodu mieszanki bólu i radości.
- Znałem i to bardzo dobrze... Żałuję, że nie mogłem jej ocalić. Ona oraz Arai zginęły tego samego dnia... Najpierw zabrał moją ukochaną, potem twoją matkę...Wiem też, że twoja rodzicielka ukryła cię w specjalnym sarkofagu, który kazała mi stworzyć i, że przespałaś w nim wiele tysięcy lat. Dopiero niedawno, jakieś siedemnaście-osiemnaście lat temu cię wydostali z tego, bowiem twe istnienie zostało zapomniane przez niebo i mogłaś żyć normalnie... Przepraszam... - stwierdziłem z bólem.
- Rozumiem, tak wiele bólu w tym dniu wymierzono nam... Wszystkim... Chciałam ci podziękować i powiedzieć jedno: Saeko spytała mnie czego pragnę, teraz wiem - pragnę zemsty i miłości oraz spokoju! - zaczęła łamiącym się głosem końcówkę, zaś wykrzyczała.
- Moka-chan wyrosłaś na wspaniałą kobietę, tak więc chodź ze mną... - podprowadziłem ją do specjalnej misy i dodałem – Teraz wykonam początek rytuału krwi, potem podejmiesz ostateczną decyzję...
- Jestem gotowa.... Zaczynajmy jestem pewna tego, czego pragnę, wolę sprzedać ci swą istotę... - powiedziała pewnym głosem, a pobliskie ławy nagle zostały zmiażdżone przez jej wolę... Ta zaskoczona dodała – Co jest z tym miejscem?
- To nie efekt tego miejsca, to efekt mej krwi... - odpowiedziałem i przygotowałem misę wypełnioną krwią Arai i swoją, po czym dodałem: – To ostatnia porcja, zostawiłą mi ją. Tak jakby coś to nie jest tak, że Ekipa jest demonami... My jesteśmy hybrydami wszystkich ras... Dzielimy ze sobą moc życie i dusze... Dlatego nie umieramy, bo ja nie mogę zginąć więc i was dotyka ta klątwa... Mamy wspólną słabość, jest nią miłość, ona dodaje nam mocy, ale i ją odbiera, gdy ginie nasza ukochana osoba. Obdziera nas też ze wspomnień. Jesteś pewna, że tego chcesz?
- Tak, proszę cię! Jesteś jedynym do kogo mogę się zwrócić... A to wielka ironia, ja wielka księżniczka wampirów koniec końców muszę i chcę prosić... nie, to złe słowo, błagać o pomoc... - odpowiedziała pewnym głosem.
- Dobrze, więc smacznego. - stwierdziłem wskazując na naczynie i dotknąłem jej głowy. Wówczas pojawiła jej się na czole runa oznaczającą jedność.
- Jasne... - stwierdziła i zaczęła pić, wówczas znak zaczął się świecić. Wyrósł jej ogon oraz para wielkich, anielskich, białych skrzydeł... W krótce znamię zniknęło, a Moka zaczęła się nieco zmieniać. Jej ciało zaczęło się przemieniać, stała się jeszcze doskonalsza. Jej głos nabrał pięknych barw, nawet warknięcie: "Jak śmiesz?!" brzmiało jak prośba lub subtelny kuszący nakaz, więc większość od razu jej się podporządkowywała...
- Już po wszystkim, możesz czuć się inaczej. - stwierdziłem odsłaniając ogromne lustro.
- Czuję się... Jakbym mogła rozdzierać planety. Moja cała istota jest wypełniona mocą... Widzę więcej... Czuję was w sobie... Wasze nadzieje, uczucia, myśli, marzenia, chęci i waszą moc zupełnie jakby były moje... - odpowiedziała zaskoczona.
- Każde z nas tak czuje, jesteśmy jednością, dziesięć bytów scalonych w jeden.- Stwierdziłem, dodając: – Chodź ze mną po swoje wyposarzenie, trzeba ci też znaleźć jakąś specjalizację i domenę oraz jakiś środek transportu.
- Co do transportu, to może powinnam ci towarzyszyć jako partnerka? Wiem, że ty jako jedyny z członków ekipy nie masz kogoś przy sobie... - zaproponowała, a ja zobaczyłem w jej oczach coś co widziałem w oczętach Arai...
- Jasne, będzie to zaszczyt. Zatem chodź ze mną... Moka-chan, weź to proszę. - stwierdziłem materializując przed nią przepiękną suknię, pasujące buty, komplet kolczyków, rękawiczki za łokcie i płaszcz, wszystko w barwach biało-czerwonych.
- Dzięki, ale chyba nie muszę się teraz przebierać...? - zaśmiała się.
- Och szkoda, bo bym sobie popatrzył.- zaśmiałem się, prowadząc ją do zbrojowni.

Po wyposarzeniu uznaliśmy z Moką jaką będzie pełniła funkcję. Będzie odpowiadała za negocjacje z mafią, a jej domeną będzie klątwa... Wróciliśmy na górę, gdzie zaczęła się impreza...

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Even devil can love rozdział 4

- Tak wiem wraca mi pamięć i moc... Chodźmy nie możemy pozwolić innym robić co chcą czas ponownie rzucić wyzwanie reszcie nieśmiertelnych czas rozpętać wojnę!! - krzyknąłem do śmierci
- Oczywiście jeśli taka twa wola!! Mam uwolnić plagi?? - spytała Shi
- Nie jeszcze nie... Na razie musimy odnaleźć odpowiedzialnego za ból cennych mi dam... - odpowiedziałem

Gdy tylko wyszedłem przed swój dom ujrzałem całą ekipę, siostrę, jej chłopaka i wielu gangsterów... Wszyscy czekali na mój znak wówczas pojawiła się kolejna wizja... Stałem na północnej bramie ogromnej świątyni po schodach wspinała się grupka pielgrzymów... Skinąłem głową wówczas jej wrota się otworzyły, a brama wylała ogrom światła w barwie rubinów... Kolejna migawka to była jakaś ogromna bitwa z aniołami gdzie cztery demony przyniosły cztery ranne kobiety które były tworami boga... Spojrzałem oraz coś wyszeptałem wówczas pojawiła się ona moja narzeczona Arai w jej oczach tańczył ból i bezsilność z ogromnym trudem przebiła mą szyję, a następnie oddzieliła głowę od ciała... Jednak to mnie nie zabiło nagle krew stała się jakby liną która wciągnęła głowę na miejsce, zaś rana się zregenerowała kobieta ta spadała nieprzytomna instynktownie ją złapałem... Rozejrzałem się po podniebnym polu bitwy. Wszędzie walczyły anioły i demony. Zauważyłem swe sługi i stworzone z mej krwi smoki... Dałem im rozkaz do odwrotu resztę armii wycofałem powoli stwierdzając:
- Zwycięstwo w tej bitwie jest wasze ale wojnę przegraliście bowiem utraciliście coś naprawdę cennego...
- Tak starczy walki czyż nie Samaelu i Michale?? Armie piekieł są nie skończone nie ma co rozpętywać ponownie tysiąc letniej wojny która by zniszczyła ludzkość i powinniśmy skorzystać z rozwagi tego demonicznego króla... - przemówił Gabriel
- Może i masz rację jednak i tak sądzę ze powinniśmy ich zniszczyć od razu!! - warknął Samael
- Nie możemy być pochopni to spowodowało upadek Lucyfera... Światło zawsze zwycięża... - powiedział mądrze Michał
- Lewo ręko boga... Po raz pierwszy mówisz z sensem nie dążę do tarcia z niebem walczyliśmy bo wy to zaczęliście wycofujemy się bo osiągnęliśmy swój cel... - odpowiedziałem i zniknąłem, a chwilę po mnie powróciła do piekła cała armia.

Wówczas wróciłem do obecnych wydarzeń podszedłem do nich bliżej i stwierdziłem:
- Dziękuję że jesteście jeśli chcecie możecie opowiedzieć się po mej stronie i rozpętać wojnę... Lub pozostać neutralnymi nie idę jako król piekła, a jedynie jako słaby demon z amnezją... Przyjaciele, siostro, Yosuke i wy drodzy gangsterzy macie wolną wolę oraz swe własne życia spożytkujcie je tak byście niczego nie żałowali... Każde z was zostanie w przyszłości poddane próbie razem ją przejdziecie... Ja zaś zamierzam zrobić coś głupiego rozpętać wojnę po wielu tysiącach lat spokoju...
- Rany i się rozgadał... Idioto idziemy z tobą nie możemy pozwolić byś tylko ty się bawił!! - warknęła Naomi zsyłając na mnie ogromną lodową pięść...
- Zamknij w końcu ten swój ryj i chodź by nie wiem co idziemy z tobą!! - krzyknęła Furia i kopnęła mnie w czułe miejsca

- Idziemy z panem bowiem jesteś przyjacielem naszego szefa czyli i rodziny... Jesteśmy również wdzięczni za uratowanie Panienki... - odpowiedział jeden z gangsterów wstając podał mi kluczyki do samochodu spojrzałem i zobaczyłem bugatti veyron w barwach czarno-czerwonych...

Schowałem je do garażu i wyjechałem sprawdzonym Lamborghini... Pojechaliśmy do jednego z kościołów... Pierwsze co postanowiłem, wysłać mięso armatnie, czyli gangsterów. Poprosiłem ich by, otworzyli wrota tej własności niebios. Gdy to zrobili wylał się na nich ogrom wody święconek i każdy z nich dostał kołkiem z krucyfiksem na końcu... Wówczas srebrny wziął auto gangsterów i zrobił sobie z niego tarczę. Ruszył spacerkiem do świątyni krzyże z ostrzem odbijały się lub wbijały w dach samochodu... Czwórka kobiet z Ekipy stworzyła sobie po dwie włócznie jedną z mroku, a drugą ze światła. Na plecach każdej z nich wisiała broń którą używały jak już miotanie pilum stało się dla nich nudne. Naomi roześmiała się i stworzyła ogromną zamieć, w której okryła wiele lodowych kolców oraz włóczni wysłała ją, na kościół. Sam stałem czekając cierpliwie, aż reszta się przyszykuje chciałem również ujrzeć chłopaka ktory sądzi, że jest godzień mej siostry w akcji... Rozejrzałem się mym oczom ukazali się przyjaciele w pełnym rysztunku. Każdy z nich miał na plecach broń główną. Wszyscy mieli inne bronie. Wówczas i ja postanowiłem przygotować niespodziankę dla mend, które zamierzały lub właśnie próbują zabić cenną mi osobę... W moim przypadku były to pokryte czarną energią ostrza mieczy... Zacząłem iść zaraz za mną podążała reszta. Gdy tylko wkroczyliśmy do świątyni ujrzłem mnóstwo związanych wampirów to co mi się rzuciło w oczy to małe znamię na ciele Moki i przypuszczalnie jej ojca... No cóż jej rodzic był wysokim mężczyzną o średnich szarych włosach z lekkim ubierał się ala drakula... Zobaczyłem srebrnego okładającego jakiegoś anioła ławką, bo samochód został wrzucony w organy... Jak tylko chciałem wkroczyć na ten jakże wesoły parkiet wbił Yosuke uwalniając wielką falę ognia, a za nią mnostwo błyskawic które tworzyły wiązki energi pełzajace po ziemi. Wówczas jeden z Aniołów wytrąci mu miecz który wyciągał tan zatoczył pętlę i odciął łeb głupiej istocie światła... Zaśmiałem się poznając miecza dałem znak damom by póki co nie walczyły, a jedynie uwalniały schwytanych sam zaczął iść na przód.

Jednak na mej drodze stanął Samael... Spojrzałem srogim wzrokiem w mych oczach pojawił się krwistoczerwony pentagram z wieloma wzorami oraz czarnymi runami. Zacząłem iść powolnym leniwym krokiem Archanioł nie rozpoznał mnie i wziął za słabego demona klasy maks B. Tak więc cisnął we mnie olbrzymą włócznię światła którą odtrąciłem jak natrętną muchę... Samael się uśmiechnął i spróbował mnie przeciąć na pół mieczem jednak napotka ostrze jednego z claymorów, które umiałem dobyć tak szybko że światło było przy tej szybkości ślimakiem. Przyszedł czas na mój kontratak więc włożyłem rękojeść wielkiego miecza w usta i zagryzłem. W dłonie chwyciłem po trzy miecze tworząc coś ala pazury smoka... Ogonem dobyłem pozostałe dwa ogromne miecze... Wówczas Archanioł odskoczył zobaczyłem nutkę strachu w jego oczach więc zrozumiałem, że mnie poznał... Podbiegłem i wykonąłem szybką senkwencję cięć miał wyraźne problemy z unikaniem oraz blokowaniem. Nie dawałem mu żadnych szans na atak wiedząc, że jestem zbyt mocno osłabiony by się z nim bawić uwolniłem ładunki energi sprawiajac, iż musiał zablokować niemialże równocześnie dziewięć fal mocy.Gdy tylko fale energii zniknęły ujrzałem mocno krwawiącego lecz dalej stojącego dumnie Samaela... Uśmiechnąłem się wrednie i spytałem:
- Hej Aniołku gdzie masz skrzydełka?? Ups chyba ci je ucięły...
- W imię ojca syna ducha zaraz tu będzie rozpierducha!! - warknął Archanioł i zaszarżował na mnie.

Co z łatwością odparowałem. I wykonałem cięcie skośne od prawego ramienia po lewe biodro z przodu zaś z tyłu od lewego ramienia do prawego biodra... Przybiłem go do ziemi za pomocą włóczni z mroku i ruszyłem ku Moce... Nie wiem co ale coś podpowiadało mi bym lepiej uwolnił skrzydła co też zrobiłem i dobrze bowiem na podłodze znajdowały się fragmenty niszczące mą rasę... Wówczas zakląłem szkaradnie i wściekły rozwaliłem fach świątyni przeleciałem po niebie fragment i ponownie rozwaliłem dach wylatując tuż przy moce wówczas jej Ojciec warknął:
- Zostaw moją córkę śmieciu!!
- Uspokój się jeśli ją zostawię umrze w ciągu dwudziestu dwóch godzin... Więc masz wybór pozwolić jej skonać lub zamknąć się i dać mi pomyśleć jak was tu uwolnić... - odpowiedziałem spokojnie
- Zgoda tylko sobie nie myśl że jest twoja!! - ponownie warknął jej staruszek
- Nie skrzywdzę córki cesarzowej krwi... - odpowiedziałem przyjrzałem się Moce i pojąłem że nie mogę jej bezpiecznie odkuć musiałem bo to by oznaczało ze ukryty za jej plecami kołek wystrzeli i ją zabije na miejscu... Postanowiłem sprawdzić gdzie jest spust gdy go zauważyłem pojąłem że tu chodzi o moc dwóch Archaniołów... Tak więc Samael był nieprzytomny i unieruchomiony to oznaczało, że jest drugi więc musiałem czekać aż ktoś z ekipy lub moja siostra znajdą drugiego, oraz się nim zajmą.

Ścigałam jakiegoś gościa w habicie z kapturem i maską był szybszy niż zwykły człowiek gdy zamroziłam ziemię ten zawisł w powietrzu na wielkich białych skrzydłach stwierdzając:
- Witaj młoda damo wnioskuję, że nazywasz się Naomi i jesteś siostrą Shidearu...
- Tak jestem nią i nie porównuj mnie do mojego brata!! - warknęłam i wysłałam na niego grad lodowych kolców
- Rozumiem widać to ogromna moc... Impulsywność oraz to coś co sprawia ze wszyscy w okolicy chcą podążać za tobą... Ciekawi mnie czy smoczyca też ma takie nawyki jak brat... - stwierdził topiąc mój lód światłem...
- Pojęłam wreszcie z kim walczę Gabrielu... Skończmy się bawić i walczmy na poważnie!! -krzyknęłam szykując potężną włócznię z lodu tym razem jedyna możliwość by nie doznać obrażeń to uniknąć.
- Poczekaj przenieśmy się gdzieś gdzie nie ucierpią niewinni proszę. - skłonił się elegancko i poprosił ciepłym uprzejmym głosem
- Niech ci będzie... - stwierdziłam zrezygnowana zaprowadził mnie do przepięknej doliny zrzucił Habit wyciągnął kuszę i miecz mówiąc:
- To nie jest walka na śmierć i życie nie ma co się mordować...
- Dobra... - odpowiedziałam i wysłałam pilum. Ten go z trudem uniknął i prawie mu urwałam skrzydło... Wypuścił powietrze ze świstem i zasypał mnie gradem bełtów napełnionych światłem. Odparowałam to tworząc przed sobą lustro z lodu... Spojrzał na mnie z podziwem i szacunkiem, uśmiechnął się lekko, a następnie spróbował zesłać na mnie promień światła jednak wyłoniłam się zza niego. Wówczas postanowiłam pokazać mu swoją prawdziwą moc więc zesłałam nań grad błyskawic podczas gdy je przecinał mieczem ja tworzyłam wielkiego żywego lodowego smoka rzecz jasna był niemalże niezniszczalny... Gdy go dostrzegł przełknął ślinę i spróbował stworzyć jego świetlistego odpowiednika... Jednak byłam szybsza wysłałam lodowego by go zajął sama zaś uszykowałam lodowe katany i pojawiłam się za nim przeszywając jego ciało w takich miejscach by nie zmarł a jedynie stracił przytomność... Wyszeptał tylko:
- Dziękuję za wspaniałą walkę to mi przypomina sparingi z twoim bratem porwałem się na słońce z motyką...

Uśmiechnęłam się i spojrzałam w niebo szepcząc:
- Nie mam pojęcia jak to jest żyć z brzemieniem wiedzy ze jest się lewą ręką boga i trzeba wykonać jego wolą jednak sądzę że kiedyś anioły, upadłe anioły i demony będą latać w zgodzie po tym bezkresnym błękicie...

Nagle zniknęła druga lina energii uwolniłem Mokę i resztę wampirów. Wziąłem białowłosą na ręce i zaniosłem do auta srebrny zabrał jej ojca oraz grupę upierdliwych służek do swojej limuzyny, zaś czwórka Aniołów uleczyła pozostałe anioły, a następnie je odesłały do domów. Naomi i Yosuke udali się do posiadłości którą dla nich przyszykowałem. Była to ogromna willa z zewnątrz wyglądała zgodnie z porą roku jednak, gdy tylko przekroczyło się linię płotu można było ujrzeć prawdę tu wiecznie padał śnieg po niebie latały lodowe feniksy, po ziemi inne zwierzetaz z zamarznietej wody... Sam budynek ich domu był w barwach lawendy... Miał on aż pięćdziesiąt pomieszczeń i trzy piętra do góry oraz na dół... Była ogromna i skonstruowana tak by dopasowała się do woli właścicieli zupełnie jakby była ich organizmem i musiała słuchać woli ich mózgów...

Położyłem Mokę w łóżku i poprosiłem Saeko by się nią zajęła sam, zaś udałem się na rozmowę z jej Ojcem. Po kilku godzinnej rozmowie stwierdził tylko:
- Jeśli ona cię zaakceptuje nie widzę problemu... Dziękuję że przybyliście jej pomóc podziekuj swym towarzyszom chciałbym zobaczyć swą córkę...
- Chwileczke jak zejdzie Saeko oznacza to że Pańska córka się przebudziła i możemy sie znią zobaczyć... Woli pan nie poznawać wkurzonego Anioła a tym bardziej ich kobiety... - odradziłem mu


Po krótkiej chwili zeszła Anioł i ruszyłem z Ojcem białowłosej do odpowiedniej sypialni. Moka leżała patrząc niepewnie, oddychała nerwowo widać że się bała... Wówczas podszedłem i wyszeptałem kojącym głosem:
- Spokojnie nic Ci nie grozi jesteś w moim domu, może mnie pamietasz jestem Shidearu... Jest zemną twój tata... Nie lękaj się to już koniec tego koszmaru...
- Moka jak się czujesz?? - spytał jej ojciec
- T-tato?? S-Shidearu?? - wyszeptała i nagle jej oczy spojrzały na nas jakby nie wierzyła warknęła – Nie to musi być iluzja nie mogę ufać oczom!!

wtorek, 13 sierpnia 2013

Even devil can love rozdział 3

Historia kończy się tak jak podpowiada to wam wasze serce...
no tak to było epilogiem zaczetych serii
zapomniałem czemu zacząłem pisać...
kiedy pisałem pierwsze ffy
tolerowałem niemalże wszystko
potem stałem się tym
czego nienawidziłem...
fanatykiem jednego paringu
oraz tego że dany tok rozumowania jest zły
uznałem że jestem bogiem
i mam prawo dyktować innym jak jest i jak ma być oraz jak było... Zatem to wasza wola zdecyduje czy mam pisać to i np. coś z naruto czy też może tylko to, lub tylko z Naruto... Dziękuję że czytacie i tracicie swój czas na moich ffach :D.

******************************************************

Jak tylko przekroczyliśmy próg jego salonu, zastaliśmy w nim... Ślady po walce i to ciężkiej... Mnóstwo krwi, śladów po cięciach, kulach i ogrom shurikenów oraz kunai w ścianach... Rozejrzałam się zdenerwowana wówczas usłyszałam szczęk ostrzy, przed mymi oczami stanęła piękna złota kaskada iskier zupełnie jakby nocne niebo w sylwestra, była oświetlona milionami fajerwerek, sztucznych ogni i wszelkiego typu małych ładunków wybuchowych... Wówczas ponownie polała się fontanna szkarłatnej cieczy usłyszeliśmy groźny warkot i zobaczyliśmy Shi przeszytego własnym mieczem... Przyszytego do ściany w salonie jego przeciwnik przyszedł dumnie, a był to
AZZHORN. Shidearu zdawał się być martwy zatrzymałam jego siostrę i jej chłopaka rwących się do walki oraz zemsty mówiąc: “On nosi imię śmierci zatem nie może umrzeć uwierzcie w niego...”

Ciemność okalała mnie ze wszystkich stron... Spadałem w mrok słyszałem głosy cennych osób... Widziałem migawki nagle ujrzałem przepiękną kobietę usłyszałem wówczas: “Nazywam się Akai Hoshi jestem aniołem miło mi Cię poznać Akuma-chan!!” jej włosy były długie o barwie najpiękniejszych kwiatów lawendy... Zgrabna figura godna bogini... Biust w średnim rozmiarze na oko C-D... Piękne niebieskie oczka... Długie smukłe nóżki... Skóra o barwie najczystrzego śniegu... Ramiona jej były zgrabne i zupełnie jakby ktoś je stworzył na bazie idealnego snu... Zakończone smukłymi dłońmi z długimi palcami... Spojrzenie jej było wesołe i umiało przejrzeć duszę... Nagle poczułem ból w sercu i ujrzałem kolejne migawki jak ten który przyszył mnie do ściany gwałci ją zaś jego mistrz zamaskowany w szacie do ziemi z kapturem... Powoli i bardzo brutalnie powoli rozrywa jej skórę na klatce piersiowej pomiędzy piersiami... Po tym zabiegu po prostu złamał żebra i mostek otwierając sobie drogę do jej serca... Ta zaś krzyknęła tylko: “Nie patrz Akuma-chan!!” gdy tylko skończył zabieg ujrzałem jak ten zamaskowany wyrywa jej serce po czym je zjada... Ostatnie podrygi i słowa jakie jej ciało wydało były dla mnie koszmarem... Czułem ból, czułem wściekłość, czułem nienawiść i czułem śmierć... Wówczas ujrzałem swego ojca mówiącego: “Tyś jedyny pokonał śmierć i uczynił swą własnością oraz kochanką. Zatem twe imię będzie znamieniem tego paktu i więzi... Brzmiało będzie ono Shidearu ten który sprowadza i ujarzmia śmierć...”. W mym sercu zaczęła szaleć burza wówczas pojawiła się przede mną klęcząca kobieta... Stwierdziła tylko: “Me imię to Shi jesteśmy śmiercią tak więc walczmy razem!! Ja jestem bronią ty zaś mym panem wypełnij mnie swymi emocjami, a przebudzę swą prawdziwą potęgę... Zatem czego pragniesz Mistrzu??”. Spojrzałem na nią stwierdzając: “Nic nie pamiętam nie mam żadnej potężnej mocy co ci mogę dać jestem tylko żałosnym słabym demonem... moja droga.”. Wówczas ta się zaśmiała i odpowiedziała: “Twa moc pochodzi z serca powiedz masz kogoś kogo bardzo cenisz lub kochasz albo ci się podoba??” zamilkłem na chwilę i cicho wydukałem: “tak jest sporo cennych osób które kocham, a czy mi się ktoś podoba jest jedna taka osoba... Moka Akashiya...” wówczas ta która przyjęła pozycję oznaczającą pokorę zachichotała twierdząc: “Więc wysłuchaj swego serca i rób co ono ci doradzi... Aby mnie wezwać wypowiedz zdanie: Sabor de la felicidad,
muerte vestida en la sombra. (Skosztuj szczęścia, śmierci odziana w cień)”. Wówczas nagle wpadłem w oślepiające światło rozejrzałem się i ujrzałem swą przyjaciółkę oraz podkomendną w jednym... Obok niej stała moja młodsza siostra Naomi widziałem jej łzy... To boli... U jej boku stał jakiś facet... Spojrzałem na ostrze zaśmiałem się donośnie i po prostu odepchnąłem się od ściany stwierdzając:

“Jam jest śmierć... Padnij na ziemię trzęsąc się z przerażenia!! Drżyj przed panem Białej Pani tej która z radosnym śmiechem zbiera dusze: Aniołów, Upadłych Aniołów, Bogów i Demonów!!” Wówczas spojrzałem na moje włosy stały się one białe oraz wydłużyły się, a z mych ramion wyrosły dziwne czarne łańcuchy ostrzy z krwistoczerwonymi runami. Aniołek uśmiechnęła się i zaśpiewała po cichu pokazując jego siostrze i jej chłopakowi dusze obok Shidearu:

"To historia o kobiecie wprost niezwykłej, o bogini, powiem szczerze.
Ta niewiasta zjawiskowa, sieje postrach na tym świecie, a jej ostrza tną me słowa w tym przeklętym tekście.
Krew się leje, ludzie giną, cały świat powoli zdycha, a Shi wciąż zabija, póki tylko będzie dychać.
Zobaczyłeś ją na horyzoncie?? Pozostała tylko chwila nie uciekniesz, nie masz szansy nie ma sensu się wysilać.
Chcesz zaatakować, lepiej odejdź, bo żałować będziesz tego Biała Pani w mrok odziana wam pokaże jak szacunek mieć kolego.
Nigdy więcej na kobietę, ręki swej nie podniesiesz.
Cena za tą lekcję twoje życie Cię wyniesie."

Wówczas spojrzałem na wroga, zaśmiałem się i pojawiłem za nim. Ten z trudem uniknął mojego ciosu który miał go przeciąć na pół. Łańcuchy ostrzy wyrastające z mego ciała zachowały się jak macki i pomknęły ku niemu. Azzhorn zrobił poważny błąd otóż rozbijał mą broń która się namnarzała wkrótce był w kokonie ostrzy... Śmiejąc się jak psychopata podszedłem do swego nemesis i przeciąłem go na pół. Po czym się odsunąłem i zdetonowałem łańcuchy co prawda rozjebały akurat ten dom... Wróciłem do normalnej formy kaszlnąłem krwią dałem znać Aniołkowi by mi pomogła i zabrała nas do mojej innej posiadłości. Gdy tylko się w niej znaleźliśmy stwierdziłem:

(tu pojawi się nowy zapis dialogów zdecydujcie który lepszy :D)

- Witaj siostrzyczko...
- Siema bracie co to za zamieszanie?? - Naomi spytała prosto z mostu
- Sam nie wiem wbił zaatakował broniłem się zaczął;em przegrywać... Nagle pyk pojawiacie się wy. Ląduję przybity do ściany. Znów pyk spadam nagle pojawia się przedemną najpierw jedna laska potem druga... Obydwie doskona znam skądś. - stwierdziłem nie pojmując sytuacji
- Może ja wam to wyjaśnię?? - Zaproponowała pojawiając się biała
- Hmm słuchamy twych wyjaśnień panienko nosząca me imię... - stwierdziłem
- Na początek wszyscy członkowie od twojego rocznika mają władzę nad śmiercią... Kolejna rzecz to twa prawdziwa moc... Chcesz ochronić cenne osoby więc musisz ją odzyskać by odzyskać władzę nad swą główną mocą... Musisz zginąć i ponownie mnie pokonać... - stwierdziła Śmierć.
- Nie rozumiem i mi to wisi jutro o tym pomyślę narazie pierdolę nie robię idę spać... - stwierdziłem
- Hahahahahahahaha to mój pan!! Za to go wybrałam!! - zaśmiała się biała
- Hej a nie chcesz poznać mojego chłopaka?? - spytała Nao
- Huh spoko przedstaw go ale jak mnie znudzi to usnę więc nie zachwycaj się... - odpowiedziałem znudzony
- Dobra niech Ci będzie... To Yosuke Clave mój chłopak... - stwierdziła moja siostra
- Huh spoko nie mam nic przeciwko bo wiem że ty podobnie jak ja umiesz przejrzeć duszę innych - wyjaśniłem.
- Porozmawiamy, gdy się wyśpisz. Żeby cię piorun trzasnął w tym łóżku - zaśmiała się.
- Serio chcesz bym był żarówą?? - spytałem
- Nie, ludzkim ogniskiem - wytknęła mi język.
- Toż ja się nie palę zapomniałaś?? - zadałem pytanie
- Jak mnie wkurwisz, to da radę.
- Spoko spoko tylko ja nie jestem palny możesz mnie co najwyżej zamrozić... - odpowiedziałem szczerząc się jak debil którym w istocie jestem...
- No to zamrożę, to chyba nawet będzie lepszym wyjściem - stwierdziła, a jej oczy się rozjarzyły.
- Kotku, spokojnie, jeszcze cię głowa rozboli od niepotrzebnego używania mocy - stwierdził Yosuke, obejmując ją.
- Haha czyżby cię już też zamroziła?? - spytałem
- Z dwa razy... Na początku... - uśmiechnął się.
- Czyli wiesz że zrobiła by tu wypizdów jakby się wkurwiła i ty tu przyszedłeś o własnej woli?? - zasypałem go pytaniami
- Jestem dość odważny, zresztą... czemu miałbym się bać ukochanej?
- A ty się już nie podlizuj... - parsknęła.
- Nie jej... Dobra idę spać rozgośćcie się gdzieś tu powinno być zimne sake i jakieś inne napoje... - stwierdziłęm zasypiając

Wówczas we śnie zobaczyłem jakby rozmyty obraz... Ujrzałem wspaniałą łąkę skąpana w oceanie różowych płatków kwiatów wiśni... Przyjemna morska bryza roznosiła zapach sakury zmieszanej z różą białą i czerwoną... Wówczas spojrzałem dół i ujrzałem bukiet czarnych róż... Odwróciłem się słysząc kroki i ujrzałem wówczas Akai biegła w zwiewnej fiołkowej sukni rzuciła mi się w ramiona wytrącając bukiet runęliśmy na plecy... Okryły nas małe różowe płatki. Wiatr zmuszał je (płatki) do tańca... Spojrzałem w cudowne oczęta dziewczyny złożyłem krótki pocałunek... Wówczas wizja zniknęła i znalazłem się w dziwnym kościele do ściany przykuta była Moka w białej poszarpanej koszuli nocnej... Z jej nadgarstków i kostek ciekła krew, podobnie z ustami miała sporo siniaków i śladów po biczu... W powietrzu unosiły się łacińskie słowa będące modlitwą... Obudziłem się cały spocony ujrzałem Shi na krześle siedziała patrząc się na mapę miasta... Podszedłem do niej ta się uśmiechnęła i stwierdziła:
- Wracają ci siły umiesz już czasem ujrzeć cudzą śmierć co zrobisz panie masz dwadzieścia cztery godziny na zmianę jej przeznaczenia... Bowiem jesteś Śmiercią... A raczej jej Panem...
- Tak wiem wraca mi pamięć i moc... Chodźmy nie możemy pozwolić innym robić co chcą czas ponownie rzucić wyzwanie...

sobota, 27 lipca 2013

Even devil can love rozdział 2

Ogromne podziękowania dla Poli za korektę!!!
***********************************************************************************

Nagle w środku nocy obudził mnie głód krwi. Wstałem i spojrzałem w lustro. Nawet bez światła widziałem doskonale... Ujrzałem swe paskudne oblicze. Przebrałem bokserki na świeże, ubrałem czarne kimono,a na twarz założyłem maskę z krwistoczerwonymi obrysami wokół oczu. U pasa, po obu stronach umieściłem po trzy katany. Na plecach umieściłem trzy claymory. Pod kimonem schowałem swoje dwa pistolety, po czym ruszyłem na miasto w poszukiwaniu jakiegoś celu... Gdy przemierzałem okryte dla innych mrokiem uliczki usłyszałem cichy szept:"Szefie, wszyscy jesteśmy gotowi..." odpowiedź, która padała: "Zamknij się i dawaj towar!!". Wówczas się uśmiechnąłem i ruszyłem ku nim. Przycupnąłem na dachu, nad ich głowami i zmierzyłem wzrokiem. Dostrzegłem, że jest ich tam około czterdziestu. Miałem sporą zagwostkę jak tu pozabijać eskortę i schwytać szefa, bo go można opchnąć innej mafii i zyskać wiele... Było to moje ulubione zajęcie, ponieważ obszar tej ulicy był dla mnie planszą do szachów, ja i wrogowie to figury. Rozejrzałem się po okolicy, szukając metody, dostrzegłem kilka ciężarówek otwartych, załadowanych do pewnego stopnia i korzystne dla mnie ułożenie budynków oraz uliczek. Dostrzegłem wiele kryjówek oraz miejsc do ukrywania zwłok, tak, by reszta później pojęła, że dani członkowie ich oddziału są martwi. Wiem, że nie mogę użyć pełnej mocy, bo, no cóż jadę na rezerwie... Tak więc zeskoczyłem i podkradłem się od tyłu do jednego z członków ochrony, wstałem za nim, by kilka sekund później skręcić mu kark. Oparłem go o lampę tak, jakby się przytrzymywał podczas wymiotów... Wiedząc, że on zaraz poleci przywiązałem go w tej pozycji cieńką stalową linką... Wszedłem w mrok, gdzie zastałem jednego z nich lejącego pod ścianą i poczekałem, aż załatwi potrzebę, po czym wycelowałem w niego i cicho stwierdziłem: "Rozbieraj się do gaci i skarpet, po czym odwróć się tyłem...". Wykonał polecenie, wystraszony. Jak tylko odłożył strój członka mafii na bok, przesyłem mu szyję ostrzem katany i zostawiłem. Przebrałem się ukrywając swoje ciuchy, następnie ruszyłem dumnym krokiem szukając kolejnych celów. Pozostało trzydziestu ośmiu żywych. Kroczyłem dumnie drogą i po zauważeniu jednego z ochroniarzy raczącego się joint'em, podszedłem doń z papierosem w ustach, stwierdzając: "Daj ognia!!" ten się odwrócił i wyciągnął zapalniczkę. Zbliżyłem się do niego i usłyszałem: "Nowy?? Spoko szef ci niedługo da jakąś dziwkę poruchasz se i zafunduje ci pobyt w spa bo wyglądasz jak jakiś pierdolony wampir. Dba o nas a my mamy dbać o niego..." urwał bo ściąłem mu głowę, a później wrzuciłem zwłoki na dach jakiegoś magazynu. Wówczas wszedłem do jednej z ciężarówek, ujrzłem skrzynie, podbiegłem do jednej z nich i ją otworzyłem to, co zobaczyłem zaskoczyło mnie... W ich wnętrzu na dziewięćdziesiąt dziewięć procent były kobiety... Nagie, związane, pobite i naćpane... Nie wiem czemu, ale w mym sercu eksplodował dziwny płomień, poczułem jak znikają limity... Przepełniła mnie ogromna moc rozszarpująca strój tak, że pozostałem w samych bokserkach. Me ciało pokryła czarna łuska ozdobiona krwistoczeronymi runami, wyrósł mi ogon i skrzydła, też w barwie obsydianiu. Nagle pojawiły się na mnie utworzone z mroku szaty władcy. Przypominały wygodne, przewiewne, elegancke kimono. Świat zwolnił... Stał się bardzo wolny... Zupełnie jakby został zatrzymany. Gdyy ruszyłem biegiem dostrzegłem, że siła mego nacisku uległa zwielokrotnieniu, bo ilekroć postawiłem stopę na ziemi, to zapadałęm się, aż po klejnoty rodowe... Gdy spróbowałem chwycić jednego z ochroniarzy vipa, ten po prostu zmienił się w plamę krwi... Po tym film mi się urwał. Obudziłem się w dole, do ściany był przybity szef tego oddziału mafii... Wówczas dostrzegłem czym go przyszyto do muru, były to cztery moje katany... Był przytomny i płakał z bólu, wówczas dostrzegłem, że ręce miał pozginane w sześć. Z nogi niedość, że w tą literkę, to jeszcze ktoś mu na nich zrobił pętle (wiecie, zawiązał je w supeł tak jak np. Nitkę, gdy się szyje. Robi się taki supełek, tu podobnie tylko z nogami...). Wstałem, a następnie wyjąłem broń, ten zaklął szkaradnie. Przewiesiłem go sobie przez ramię i dałem cynk ekipie, by uwolniła oraz zajęła się kobietami. Sam zaś udałem się do jednego z wrogich mafiozo, wrogich dla gangu vipa taszczonego przeze mnie. Rzuciłem to coś liderowi jednej z rodzin na biurko i spytałem: "Ile dajesz" ??ten się uśmiechnął i stwierdził: "Skurwiel porwał mi córkę, jeśli mi ją zwrócisz zapłacę więcej i dorzucę bonus" wówczas odpowiedziałem: "Jeśli była na teranie moich łowów jest już w szpitalu..." odetchnął z ulgą i poprosił: "Możesz się upewnić, masz tu jej zdjęcie.." skinąłem głową i zadzwoniłem opisując jego dziecko, po czym z uśmiechem przemówiłem do niego: "Żyje, ale walczy o życie... Jej ciało jest w strasznym stanie i istnieje ryzyko, że już dzieci nie będzie mogła mieć..." mafiozo ruszył zgodnie głową mówiąc: "Dobra, moja propozycja to sześć lokali, są to świetne kluby, dorzucę jeszcze najlepszą winnicę hiszpańską i jakieś milion funtów brytyjskich. To normalna cena zaś w bonusię dorzucam dwa studia nagraniowe..." zgodziłem się wiedząc, że ten mafiozo kocha swą córkę i dlatego złożył tak dobrą propozycję. Kiedy chciałem odejść ten wstał i uścisnął mnie jak brata mówiąc: "Jestem zobowiązany do podobnego czynu, więc jakbyś musiał ukryć jakąś osobę lub odbić służę pomocą". Uśmiechnąłem się lekko, po czym spytałem: "Możesz mnie puścić? Nie jestem gejem i zaczynam sądzić, że ty nim jesteś, a wówczas będę musiał cię zabić.". Ten odskoczył jak poparzony, przypominajac sobie z kim ma doczynienia. Wyszedłem zostawiajac go przerażonego i rozbitego...

(Dobra myślę, że chcecie teraz coś nowego, tak więc czas na rozdziewiczonko, spróbuję wcielić się w kobietę, czyli opiszę nieco z oczu dam, na pierwszy ogień idzie Aniołek :D)

Letnie krople wody rozbijały się o me ciało, właśnie brałam prysznic... Szybko się sobą zajęłam, bardzo porządnie się myjąc. Podeszłam do szafy i wyjęłam bieliznę: błękitne stringi i taki stanik, ubrałam to, a na nogi włożyłam szpilki o barwie nieba. Swe ciało okryłam niewinną suknią o kolorze najczystrzego i najjaśniejszego szafiru. Zadowolona podeszłam do telefonu i zadzwoniłam do swej przyjaciółki, będącej siostrą Shi. Po około półgodzinie byłam już w umówionym miejscu, chciała mi kogoś przedstawić, a potem odwiedzić brata ale jako, że wyjechała na dłużej nie wiedziała gdzie go odnaleźć. Wówczas pojawiła się tuż obok mnie, opiszę wam ją:

Naomi Kuroryuu jest siostrą Shidearu. Posiada niesamowicie piękne, długie i proste włosy w kolorze brązu polanego złotem. Jej duże, zielone oczy jak u kota patrzą na wszystkich przenikliwie i wręcz z pogardą. Na pięknej twarzyczce zawsze gości pogardliwy uśmieszek. Ma pełne i kształtne usta o wdzięcznej różowej barwie. Oczy otoczone zostały bardzo ciemnymi i długimi rzęsami. Ma pulchną sylwetkę, cieszącą się sporymi piersiami rozmiaru E80. Mierzy 185 centymetrów. Jej dumna postawa jest jej znakiem rozpoznawczym, potrafi wywyższyć się nad każdym i wręcz grzeszy urodą i arogancją. Jej partnerem jest Yosuke, którego kocha tak mocno, że pozbywa się wrednej maski i staje się miła, ciepła i słodka. Chłód, który ją otacza to nie tylko jej oziębłość, ale też namiastka oczy. Nazywana panią lodu w każdej chwili może zesłać na wroga góry lodowe, zimne ostrza, zamiecie śnieżne lub po prostu zamrozić ich, a potem roztrzaskać na pizdylion kawałków.

Obok niej podążał wysoki facet... Wyglądał następująco:

Yosuke Clave to wysoki chłopak o dużych i urzekających hematytowych oczach. Jego skóra jest bardzo blada, nadając mu dość szlachetny wygląd. Na twarzy często gości półuśmiech. Jego włosy są najeżone i cieszą się hebanową barwą. Czoło zdobi postrzępiona grzywka w tym samym kolorze co reszta włosów. Jest szczupły i w miarę umięśniony. Bożyszcze wśród kobiet. Jego zdolnością jest typ przewodnika, dzięki któremu gromadzi wszelką energię. Tak samo nie da się zrobić mu krzywdy prądem, czy czymś tego rodzaju. Włada magią burz. Potrafi zesłać na każdego burzę z piorunami, zamieć śnieżną, czy tornado. W stosunku do ludzi i innych ras jest oschły, zimny i wredny. Tylko w przypadku swojej ukochanej zachowuje się ciepło i przyjaźnie.

Uśmiechnęłam się miło i stwierdziłam: "Naomi, witaj ponownie... A ciebie miło mi poznać..." odpowiedziała tylko: "To Yosuke Clave, mój chłopak..." wówczas się zakłopotałam i przedstawiłam mu: "Saeko Hoshi, zwana inaczej Aniołem... I jak coś, nie interesujesz mnie, mam już chłopaka..."
Ten stwierdził tylko: "Gdzie jest jej brat??" odpowiedziałam twardo, wskazując dzieci w piaskownicy: "Zaraz tam się udamy, najpierw małe spotkanie z przyjaciółką mam, więc jak ci się to nie podoba idź się pobawić w piaskownicy z tymi dzieciakami." zaskoczony facet został wybity z rytmu, Naomi się uśmiechnęła i stwierdziła groźnie: "Po pierwsze; nie mów tak do mojego chłopaka, po drugie; dobre to było, po trzecie; chcę lodowy sorbet o smaku grapefruita!!" Zgodziłam się i zabrałam ich do jednego z naszych (ekipy) klubów. Po tym zabiegu zamówiłam Yosuke sok pomidorowy i mineralkę. Sobie i Nao zamówiłam wspaniały deser, idealny jak na lato, bo w dziewięćdziesięciu procentach był oparty na lodach... Rozmawiałam z nią długo, gdy wyszłam razem z nimi i wsiadłam do samochodu na miejsce kierowcy, Yosuke wyszedł z szoku po moim odpyskowaniu. Znów zaczął się ciskać. Bawiło mnie to, nie ukrywam, więc stwierdziłam tylko: "Nao, zajmij miejsce obok mnie proszę, bo ty w przeciwieństwie do niego masz odpowiedni wiek i poziom rozumowania..." wówczas Yosuke warknął: "Niby ile ty masz lat??" odpowiedziałam krótko: "Nie pyta się damy o wiek, ale skoro cię interesuje powiem ci tylko, że to liczba siedmiocyfrowa..." Clave był w głębokim szoku, wydukał tylko: "A-Ale j-jak??" stwierdziłam tylko: "Wsiadajcie". Gdy wykonali to polecenie ruszyłam, włączając głośno jedną z lubianych przez Naomi piosenek. Mianowicie: Within Temptation - Our Solemn Hour (TO JE METAL, TO MA PIERDOLNĄĆ, WIĘC PANOWIE I DAMY DAWAĆ NA MAKSA GŁOŚNOŚĆ!!) i zaczęłam mówić: "Jak pewnie wiesz, Naomi to demon czystej krwi, ostatnia z żeńskiej linii klanu Kuroryuu... Powiem tak, dziś po ziemi kroczą cztery rasy długo wieczne i dwie rasy hybryd, plus zwykli ludzie. Jak pewnie wiesz, długowieczne rasy to: Demony, Anioły, Wampiry i Upadłe Anioły. Otóż ja jestem Aniołem, pewnie dziwicie się, co robi anioł wśród demonów, otóż to jest tak... Ja chodzę z demonem. Srebrny, czyli mój chłopak jest nim... Pozostałe damy z ekipy to też anioły, zaś faceci to Demony... Ty jesteś pewnie Upadłym, czyż nie?? Co sprawiło, że przestałeś atakować co popadnie??" Ten był zaskoczony, spytał tylko: "Jak silny jest jej brat??". Odpowiedziałam mu ze smutkiem: "Jest tylko cieniem dawnego siebie...". Później już tylko słuchaliśmy muzyki, aż dojechaliśmy do domu Shi. Jak tylko przekroczyliśmy próg jego salonu, zastaliśmy w nim...

poniedziałek, 22 lipca 2013

Even devil can love rozdział 1

Dedyk dla naszych wspaniałych dam!! PS. Słowa podkreślone zawierają linki i są one aktywne tylko na blogu!! tu adres: http://ffy-overlifess.blogspot.com/

*******************************************************************************


Po tak zwanej ucieczce udałem się do domu gdzie zrzuciłem poprzedni strój i przebrałem się w szkolny mundurek. Składał się on z półbutów w barwie obsydianu, takowych spodni i skarpet. Góra stroju była czerwonoczarna tworzyła ją koszula w barwie krwi i czarna marynarka z godłem szkoły... Żeński mundurek jest całkiem inny... Składa się z czarnych wysokich kozaków, takowych pończoch krótkiej wygodnej spódniczki do połowy ud... Góra stroju była luźna i u kobiet w trzech kolorach, a mianowicie białym, czarnym i czerwonym... Miały tu sporą swobodę ja tylko opiszę strój tej która wpadła mi w oko... Tak więc ona nosiła białą koszulę na to coś ala czerwona marynarka jednak znacznie bardziej przewiewna i luźna... W szkole każdy wyglądał podobnie co mi się nie podoba ale jak już gram osiemnastolatka muszę to przeboleć...
Po tych czynnościach podszedłem do swej gitarki elektrycznej i zacząłem sobie brzdąkać jaka szkoda, że inni nie znali jej prawdziwych właściwości i czemu jest tak głośna nawet bez pieca i głośników... Włożyłem ją do pokrowca by po chwili usłyszeć: „SHIDEARU KURWA JEGO MAĆ WYJMIJ MNIE Z TEJ CIEMNICY!!!” na co warknąłem: „ZAMKNIJ SIĘ CHCIAŁAŚ IŚĆ ZE MNĄ DO SZKOŁY ZATEM SHUT UP!!” Przerzuciłem go przez ramię torbę zaś chwyciłem w dłoń i zarzuciłem sobie na plecy. Po tym zabiegu wkroczyłem do garażu który ukryłem pod ziemią w taki sposób że wskakiwałem od razu na idealną do szybkiej jazdy prostą drogę długo się wahałem jednak ostatecznie postanowiłem pojechać swym cacuszkiem do wyścigów... Tak w nie się bawiłem przez cały weekend... Moim dzisiejszym wyborem było fioletowe Lamborghini wrzuciłem torbę i gitarę do bagażnika po czym ustawiłem głośniki na fulla... Dziś miałem chęć na coś mocnego zatem wybrałem Thousand Foot Krutch-Move po czym kulturalnie zjarałem gumę i wyjechałem słuchając muzy na maksa... Jak opuszczałem garaż „przypadkiem” przejechałem po nodze jakiegoś mafiozo... Chociaż będzie się z kim napierdalać i nie będzie nudy... Gdy tak sobie jechałem zagapiłem się i no cóż przez ten błąd wjechałem do szkoły na dwóch kółkach bokiem ryjąc niemal samochodem po ziemi... Zatrzymałem się milimetr przed dyrektorką. Wysiadłem wyłączając muzykę i otwierając bagażnik przywitałem się z kumplami fanki kulturalnie olałem przeskakując, nad nimi z eleganckim saltem w trakcie którego chwyciłem pokrowiec i torbę. Gdy już stanąłem stabilnie zamknąłem samochód i przeprosiłem dyrektorkę stwierdzając, że chyba mi na tyle ufa... Ta się zaśmiała i stwierdziła, że nigdy się nie zmienię... Nazwała mnie Shi-chan'em jak tak można robić z demona coś milusiego?? Mniejsza z tym zaraz mam z reszta ekipy pobawić się w koncert innego zespołu na prośbę naszej „Kochanej” dyrektorki... Jak ja ją nazywam Arai-chan ale to historia na kiedy indziej opowiem wam ją w przyszłości dobra ja skończę pierdolić farmazony i może będę lepiej kontynuował. Resztą mej ekipy jest czwórka chłopaków i czwórka dziewczyn kurwa tylko ja jestem sam niby dla mnie znalezienie sobie kobiety to nie problem... Ale to tylko na noc, no góra tydzień... Wracając do mej packi zacznę od naszych cudownych dam... Nasza twarz i organizatorka imprez:

Saeko Hoshi jest wysoką osiemnastolatką ma aż dwa metry... Jej długie praktycznie złote włosy sięgają kolan, pięknie się komponują z jej szafirowymi dużymi oczami. Różowe usteczka i mały nosek to kolejne dwa piękne atrybuty tej wspaniałej osoby. Kolejnymi są delikatne kocie rysy twarzy oraz idealna figura, wzrok płci przeciwnej przyciągają jej zawsze idealnie wyeksponowane piersi dla dociekliwych ma miseczkę E. Jej ulubione kolory to błękit, szmaragd i srebro. Unika makijażów jak już musi to podkreśli tylko oczka i usteczka. Charakterek ma iście koci... Jej ulubione gatunki muzyki to rock i metal podobnie jak większości paczki. Na co dzień o ile pozwoli pogoda nosi przewiewne podkreślające jej figurę Sukienki. Ubóstwia imprezy, prędkość, adrenalinę, i pływanie. Jej ton głosu i on sam brzmią jakby należały do anioła. Nosi ksywkę Anioł.

To tyle o niej teraz jej chłopak czyli Srebrny jego imię to Gin Ichigo. Ma on czarne oczy i średnie obsydianowe włosy z emo grzywką. Jest to chłopak mający aż dwa i pół metra. Imponująca posturę i idealnie wyrzeźbione mięśnie nie raz robi za modela w jakiś gazetkach. Dla nas to pan od zajmowania fanek gdy reszta spierdala. Uwielbia szpanować gołą klatą tak więc często ma górny ubiór przewiązany u pasa. Klatę ozdabia mu czarno-czerwony tygrys o srebrnych oczach i takowych skrzydłach. Rysy jego twarzy są ostrze lecz w nich jest zaklęta dziwna aura tajemniczości i ciekawości. Jego ukochanymi kolorami są: bordowy, czarny, srebrny i błękit. Z charakteru jest miłym i bardzo uprzejmym chłopakiem często swym spokojem mnie wkurwia... Słucha identycznej muzyki co jego kobieta czyli Saeko. Uwielbia się patrzeć w niebo, prędkość, adrenalinę, imprezować i pływać. Jego głos jest zwykle spokojny i opanowany.... (coś ala głos Itachiego Uchihy z anime Naruto) Ten koleś bawi się klawiszami...

Kolejną osobą jest Zjawa czyli Misuzu Akihiko. Jest to niska dziewczyna ma tylko metr sześćdziesiąt sześć. Jednak nadrabia to swym pięknym ciałem wygląda jakby należało do bogini. Ma złote oczy wypełnione tajemnicą i przepiękną, delikatną oraz nie skażoną makijażem twarz. Długie aż do pasa piękne włosy o barwie obsydianu z lekkimi bordowymi pasemkami doskonale podkreślają jej ubiór zarówno mundurek jak i codzienny. Jej głos brzmi pięknie jak śpiew słowika. Ona sama kocha śpiewać, prędkość, adrenalinę, i tańczyć robi u nas za wokalistkę w piosenkach które wymagają kobiecego głosu... Ma do tego ogromny talent umie naśladować prawie każdą kobietę... Na co dzień ubiera się w krótkie spódniczki i pończochy na górę zaś zarzuca luźne bluzki. Jej ulubione kolory to: czerń, bordo, fiolet i granat. Jej biust nie jest aż tak imponujący rozmiarami jak Saeko bo ma rozmiar miseczki C. Z charakteru jest jeszcze bardziej tajemnicza niż z wyglądu bardzo trudno o to by okazała emocje... Według niej idealny facet musi być energiczny i przekładać dobro innych nad własne... Jej ksywka to słowik

Akira Kusakabe ostatni z męskiej części rodu. Głowę jego zdobi niebieska grzywa odstająca w każdą możliwą stronę, jest on ucieleśnieniem chaosu. Wzrostu ma prawie tyle samo co Srebrny. Uwielbia szalone imprezy, wydurniać się i gdy jest głośno. Z charakteru popierdol kochający zamieszanie. Znalazł partnerkę w Misuzu. Jego twarz jest wyjątkowo subtelna jak na chłopaka. Ogólnie wygląda delikatnie i nie groźnie co się mu nie podoba, przez co zarzeka się że zrobi sobie operację plastyczną... Jednak jego dama skutecznie mu to wybija z głowy. Ma naprawdę twardy łeb i jest godnym rywalem jeśli chodzi o chlanie dla mnie. Uwielbia on walkę, prędkość, adrenalinę, psy i MEGA SZALONE IMPREZY... Uwielbia tylko dwa kolory: Czerń i niebieski w każdym możliwym odcieniu. Mundurek często zapomina ubrać przez co przychodzi do szkoły jak co dzień. Czyli w luźnych jeansach butach sportowych i luźnej koszuli na szyi zaś wisi czarny amulet z pyskiem Akita Inu. On robi za męski wokal w metalu i rocku... Ksywka Kiba (chyba znaczy to z jap. Kieł) obsługuje perkusję.

Kanu Ichiro jest to kobieta o krwi wojowniczki. Jej natura jest bardzo konfliktowa lubi mieć kontrolę i najpierw robi potem myśli wyjątkiem jest walka... Uwielbia: Walkę, szybkość, adrenalinę, muzykę, treningi i kolekcjonowanie broni białej. Ma długie do kostek fioletowe włosy, fiołkowe duże oczy, drobne różowe usteczka i malutki zgrabny nosek. Jej wzrost to sto dziewięćdziesiąt centymetrów. Piękne zgrabne ciało, a biust ma rozmiar D. Z charakteru jest jeszcze bardziej interesująca: ostra i szczera przy okazji bardzo otwarta i zboczona... Uwielbia następujące kolory: fiolet, pomarańcz, srebrny i żółty. Niesforna jak Kiba uwielbia łamać zasady narzucone jej i przestrzegać własnych oraz obietnic. Ubiera się w luźne zwiewne suknie w swych ulubionych kolorach i odpowiednie do okazji buty. Jako że jest psychopatką kochającą destrukcję robi za gitarzystkę... Jej ksywa to Furia.

Następnym facetem jest Isei Hiratasuka (czytaj Kira to suka :D). Ma on krótkie włosy o barwie bursztynu. Nienawidzi łatwych kobiet więc sparował się z Kanu czego momentami żałuje... Ubiera się luźno lub w ogóle... Nie ma orientacji w terenie gubi się na prostej drodze. Ma wiele fanek ze względu na swój wzrost, budowę i buźkę... Jest wysoki na dwa metry i czterdzieści pięć centymetrów, szeroki jak dwie kurwa szafy z wyraźnym kaloryferem i innymi mięśniami. Pseudo jego to Misiek. (wkurwia się o to) Z charakteru jest pojebany i ustępuje tylko tym którzy skopali mu dupę. Uwielbia niemalże to samo co Kanu zza wyjątkiem broni białej zamiast niej woli palną. Twarz ma no cóż jakby ktoś wziął kloc drewna i subtelnie mu ją wyrobił... W ekipie on robi za mojego zastępcę jak mam kaca i jestem wkurwiony czyli jest gitarzystą męskim...


Katsumi Katsura jest to dziewczyna skąpana w mroku i bardzo waleczna jedna z niewielu, która umie jako tako na mnie wpłynąć jej ulubione zajęcie to wkurwianie Isei'a. Jej włosy sięgają aż połowy pleców... Mają barwę ogni piekielnych innymi słowy rude... Kocha śpiew, taniec, prędkość, adrenalinę, walkę, pokazywanie kto jest pod nią i imprezy. Nienawidzi ograniczeń. Z charakteru jest dumną arystokratką. Jej ciało jest delikatne zupełnie jakby była nimfą... Piersi ma rozmiaru E często nimi próbuje mnie udusić przez co staram się do niej nie podchodzić... Ubiera się regulaminowo. Na co dzień unika sztywnych strojów woli takie które łatwo zrzucić. Twarz jej może być porównana do tej bogini piękna Wenus. Malutkie usteczka w barwie najdelikatniejszego różu, miniaturowy nosek, kształtne oczka, których tęczówki są piwne. Jej ksywka to Wenus. Uwielbiony przez nią kolor to bordowy i jej chłopak musi nosić tą barwę na głowie...

Tetsu Tani niski, głośny, upierdliwy i zboczony chłopak... Włosy jego noszą barwę krwi. Sięgają mu do połowy pleców. Ma sześć kolczyków w uszach ładną buźkę jak to określa moja gitara jej imię to Arai... Oczy przepełnia kolor obsydianu. Na twarzy tańczy wieczny uśmiech. Jest geniuszem jeśli chodzi o zagadki. Uwielbia tworzyć różne zabawki i ma naturalny talent do chemii. Jego hobby to: majsterkowanie, szybkość, adrenalina i muzyka. Ubiera się odpowiednio do sytuacji. Ubóstwia tylko jeden kolor jest nim czerń. Z charakteru jest jak nadpobudliwy dzieciak... Jest chłopakiem Katsumi i nosi ksywkę Einstein. On odpowiada za męski wokal naśladowanie dowolnego mężczyzny dlań nie jest problemem.

Dobra skoro ja wam to opowiedziałem czas ruszyć na scenę i zgrać tą zamówioną piosenkę... Czyli Haratacze - Biała Dama gdy tylko weszliśmy na scenę... Zaczęło się spokojny nudny, rytm jednak po chwili wszedłem ja i Furia. Tetsu i Słowik wzajemnie śpiewali walcząc w ten sposób ze sobą... Wówczas pojawiła się ona w moich oczach istota doskonała... Piękny równy krok zgrabne długie nóżki... Idealna talia górna część torsu ozdobiona dwoma przepięknymi cudami natury w rozmiarze C... Spojrzałem na jej twarz była piękna i delikatna... Krwista czerwień jej oczu zdradziła mi, że nie jest zwykłym człowiekiem... Tak więc ma ogromnego plusa... Jej skóra była śnieżnobiała podobnie jak włosy... Ubrana była w brązowe żeńskie półbuty, czarne podkolanówki, brązową spódniczkę w kratkę do połowy ud. Górę jej ciała zdobiła biała koszula i zielona ala marynarka tylko bardziej pod kobiety strój ten idealnie podkreślał jej przepiękne ciało. Tak więc po zakończeniu piosenki podszepnąłem reszcie i postanowiłem spróbować się z wokalem... Wyszedłem na środek i stwierdziłem: „Siemano!! Moi wspaniali przyjaciele i przepiękne damy jako że wpadła mi w oko pewna kobieta postanowiłem zrobić coś czego wcześniej się nigdy nie odważyłem... Uraczę was rozdziewiczeniem się jeśli chodzi o śpiew tak więc piosenką wybraną będzie Haratacze – Dziewczyna Gangstera!!” Gdy skończyłem swój monolog zaczęło się... Ja i Tetsu wpasowaliśmy się w rytm idealnie... A na słowa: „ ...Kiedy wracałem z gangsterskiej narady
(To zobaczyłem super dziewczynę
muszę coś zrobić żeby ją zdobyć)
Na miłość stary to nie ma rady... ” wyrzuciliśmy kwiaty ja czarne róże które w powietrzu eksplodowały tworząc deszcz płatków i swych kopii... Zaś gdy zadźwięczały te wyrazy: „ …Dla Ciebie wszystko (Dla Ciebie wszystko)
Moje Kochanie (Moje kochanie)
Proś o co zechcesz (Proś o co zechcesz)
A tak się stanie… ” uklękliśmy po czym powstaliśmy skłaniając się jak najwytworniejsi lokaje przed swymi paniami...

Gdy zakończyliśmy śpiewać na środek wyszła Saeko i ukłoniła się po czym krzyknęła: „Drogie panie postanowiłyśmy z dziewczynami z ekipy zmusić naszych towarzyszy do urozmaicenia nam tego koncertu... Zatem jak tylko dostaniecie kartki i długopisy od moich przyjaciółek proszę wpiszcie swe prośby co do dyscyplin i pokazów dla chłopaków. Będzie aż 10 zwycięskich propozycji!! I spośród nas wszystkich wyłonię jury!!” Kobiety szybko wypisały konkurencje a Anioł zaczęła losowe wyjmować i odczytywać... Jak usłyszałem to co wybrała dzięki kaprysowi losu rozważałem seppuku. Dobra tak więc zaczynam cytować Saeko: „Konkurencja pierwsza to... *tu zrobiła pauzę* Pływanie!! Druga zaś... *ponownie chwila ciszy* Pokazy męskiej bielizny czyli co macie na sobie!! Trzecia atrakcja to walka na zasadach MMA lub kendo zależnie kto jaką woli!! Czwarta to wykonanie jednego zadania od losowej damy!! Piąta próba to zaufanie czy powierzycie się innej w sensie macie rzucić się ze sceny ufając, że was złapiemy rzecz jasna w samej bieliźnie!! Szósta będziecie podnosić ciężary przy jakże kuszących widokach któremu pierwszemu stanie ten przegrywa!! Siódma macie wybiec w bieliźnie na środek miasta i wykrzyczeć tekst piosenki zostawcie tytanica!! Ósma uciekając przed policją macie stanąć na krawężniku i drzeć się że popełnicie samobójstwo!! Dziewiąta zaś polega na kupieniu żeńskiego bikini i ubraniu go, a potem zatańczeniu gangnama!! Dziesiąta jako finał będziecie się ścigać idąc na rękach!! Nasze jury to:

Ingrid to piękna rudowłosa kobieta o smukłej talii i średnim wzroście. Jej oczy są bursztynowe, a na twarzy zawsze
gości wredny uśmieszek.

Ayuri to blondwłosa dziewczyna o szarych oczach i zawsze uśmiechniętej, ciepłej twarzy.

Ryu to piękna dziewczyna z czarnymi włosami przyozdobionymi pasemkami we wszystkich kolorach tęczy. Jest
wymagająca i dość wredna.

Setsuna to brązowowłosa niska dziewczyna o orzechowym kolorze oczu i wyrozumiałym uśmiechu. Wszystko jej się podoba.
”.

No cóż zrobić zrzuciliśmy wszystko i ruszyliśmy na szkolny basen gdzie Jury i wuefistki wyłoniły zwycięzców reszta zaś ujrzała to dzięki kamerom trzymanym przez Słowika i Furię!! Celowo chyba zrobiły nam zbliżenie na ciała... Kurwa że też podziwiały ten, tatuaż u mnie pół godziny!! Panie z jury oceniły i wyszło następująco: ja dostałem 5pkt, Srebrny 10 pkt, Kiba 5 pkt, Tetsu 3 pkt bo klnął jak szewc i na sam koniec Misiek 10 pkt.

Druga próba odbyła się na scenie i no cóż oprócz tego że ustawiały nas w różnych pozycjach przez cztery godziny ta część była przyjemna i ocenki wyglądały tak: ja i Srebrny po 10 pkt, pozostali po 5 pkt.

Trzecia runda byłą szybka i zażarta koniec końców było tak że się we trójkę nawzajem jebnęliśmy kijami!! Zaś jury dało nam następującą ilość punktów: ja, Kiba, misiek po 10, pozostali po 5.

Od czwartej do piątej wszyscy poza mną dostali po 10 punktów gdyż ja uznałem pierdolę nie robię...

Szóstą wykonałem tylko ja w końcu jestem pojebany!! I dostałem dychę!! Dobrze że jestem demonem z kręgu pożądania, zatem kontrola mojej chęci jest dla mnie banałem jednak kosztuje to mnie sporo mocy...

Próby od siedem do dziewięć wykonaliśmy wszyscy za wyjątkiem Srebrnego i dostaliśmy maksa czyli 10 pkt.

Dziesiątą próbę tez sobie darowaliśmy i tylko Srebrny dostał punkty...

Zwycięzcą został: Misiek z siedemdziesięcioma pięcioma punktami!!
Drugie miejsce dostał Kiba z siedemdziesięcioma punktami!!
Ja trzecie z sześćdziesięcioma pięcioma punktami!!
Tetsu dały sześćdziesiąt trzy!!
Srebrny otrzymał tylko pięćdziesiąt pięć!!

Gdy wszyscy zaczęliśmy się zbierać a ja zachciałem się poznać z upatrzoną boginią wówczas ujrzałem wchodzących przez bramę upadłych Aniołów, skąd wiedziałem że są akurat z tej rasy bowiem wokół nich unosiła się zmieszana z mrokiem święta aura. Dałem znak reszcie paczki sam podskoczyłem migiem do swej gitary bowiem posiadała ona wspaniały sekret... Wówczas ujrzałem dziewczynę z moich marzeń powalającą jednego z czarnych aniołów mówiącą z pogardą i wyższością: „Jak śmiesz??!!”. Mimo iż widziałem że sobie świetnie radzi podbiegłem po czym wykonałem do niej ślizg na kolanach gdy znalazłem się tuż obok mojej idealnej istoty uderzyłem mocno w struny Gitary, a z nieba zleciały czarne błyskawice zaś z ziemi wyrosły pale z kości obydwie rzeczy były wymierzone we wrogów. Koniec końców z grupy pięćdziesięciu aniołów udało mi się tylko zranić trzech i dwóch zabić. Białowłosa właśnie kasowała identyczną ilość. Moi przyjaciele również zrobili tyle samo. Wstałem otrzepałem się i z delikatnym uśmiechem przywitałem się z nieznajomą: „Witaj nazywam się Shidearu Kuroryuu miło mi cię poznać...” Nie musiałem długo czekać najpierw usłyszałem: „Jak śmiesz!! Moka Akashiya...” odwróciła się uderzyła mnie włosami podczas tego piruetu... Podczas tej sekundy wyczułem zapach ludzkiej krwi... Zaintrygowało mi to nie nalegałem na więcej wiedząc, że takie jak ona trzeba podejść sposobem nie nachalstwem... Tak więc wsiadłem do swojej brzyczki, kładąc gitarę na siedzeniu obok siebie po czym przypiąłem ją pasami ta, zaś stwierdziła: „Teraz miły bo potrzebowałeś me pomocy...” odpowiedziałem z radością „Oj nie bocz się o rano miałem kurewskiego kaca... Moja droga jutro spędzę z tobą cały dzień... Będzie wesoło...” po ugłaskaniu instrumentu odjechałem w kierunku domu... Skąd wiem że się nie gniewa ponieważ już nic nie powiedziała... Gdy dotarłem do swej willi odstawiłem samochód do garażu i padłem na łóżko jak zabity. Bądź co bądź te techniki które wykonałem bardzo męczą... A ja jestem sam nie mam więc możliwości zwiększenia swej mocy...

sobota, 20 lipca 2013

Even devil can love prolog

Even devil can love - I diabeł może pokochać.

Serdeczne podziękowanie dla Kuramy za przetłumaczenie tytułu na angielski i to jemu dedykuję prolog.
Opowiadanie to będzie opowiadało całkowicie mą historię, jednak zaporzyczę sobie jedynie jedną kobietę z  A&M Rosario to Vampire, a mianowicie Mokę Akashiyę. No cóż mam nadzieję że wam się spodoba ta seria i ona cała będzie z pierwszej osoby :D ...

**************************************************************************


Rany ale upierdliwy ten budzik... Przydało by się go uciszyć tak więc mocno skacowany nie otwierając oczu zacząłem obmacywać podłogę w pobliżu łózka szukając pochwy z mieczem... Natrafiłem na nią po około pięciu minutach molestowania podłogi chwyciłem i ciąłem natręta dzieląc go na sześćset sześćdziesiąt sześć części. Otworzyłem oczy i pierwsze co zastałem to wkurwiający blask tej wielkiej żarówy zwanej przeze mnie jajem ostatniego smoka. Usiadłem rozejrzałem się po pokoju i dostrzegłem że moje dwa pistolety typu desert eagle wisiały na jakimś staniku ich imiona to Tenshi i Kenshi. Pozostała ósemka mych mieczy leżała porozwalana po sypialni... Kurwa mać jak moje bokserki znalazły się na czubku drzewa leżącego 50 metrów od okna?? Wkurwiony zerwałem się na równe nogi na szafie dostrzegłem kartkę z notką brzmiącą: “Drogi Shi musiałyśmy z koleżankami się ewakuować ponieważ dziś jest pierwszy dzień szkoły zostawiłyśmy ci śniadanie na dole w podziękowaniu za cudowną noc całuski Elie i dziewczyny!!”. Przewróciłem oczami i zajrzałem do szafy wyjmując komplet ubrań po tym udałem się pod prysznic... Po tym zabiegu założyłem czarne bokserki z nadrukiem smoka na przodzie, czarne spodnie ozdobione czerwono czarnym smokiem na prawej nogawce i czarne skarpetki. Następnie obwinąłem brzuch i górną część torsu specjalnymi kawałkami materiału. Gdy skończyłem te zabiegi uznałem, że jestem gotów tak więc wyskoczyłem przez okno i udałem się na swoje ulubione miejsce treningów zacząłem od lekkiej rozgrzewki tak więc ruszyłem truchtem wokół polany wielkości trzech boisk do piłki nożnej. Po tym ćwiczeniu uznałem że czas rozgrzać mięśnie rąk tak więc padłem na ziemię i zacząłem robić pompki. Gdy zrobiłem wystarczającą ilość czyli jakaś setkę zacząłem trenować wykopy i ciosy dłońmi na jakimś drzewie przez około czterdzieści pięć minut. Następnie podskoczyłem i chwyciłem się gałęzi by zacząć się podciągać po jakiś stu pięćdziesięciu podciągnięciach usiadłem pod drzewem by złapać oddech wypiłem wodę którą ukryłem w dziupli drzewa. Kolejnym mym celem było ubranie stroju do treningów miejskich zatem przebrałem ten jakże wygodny strój na coś luźniejszego innymi słowy dresy po czym ruszyłem na miasto by sobie pobiegać po budynkach. Stanąłem przy dwóch ułożonych blisko siebie domach spojrzałem po czym wziąłem rozbieg, a następnie wbiegłem nieco po ścianie jednego by potem odbić się i za pomocą salta wbić na dach drugiego. Rozejrzałem się i ujrzałem policję która zabezpieczała te miejsce przypomniałem sobie, że tu ostatnio doszło do morderstwa przez ostatnio rozumiem wczoraj. Tak więc nie czekając dłużej przeskoczyłem na dach pobliskiego super marketu na nim nabrałem prędkości i wskoczyłem na ścianę kościoła chwytając się wystających kamieni na moje szczęście była to średniowieczna budowla. Zacząłem się po niej wspinać wkrótce dotarłem na samą wierzę... A dokładniej jej czubek spojrzałem na miasto i zeskoczyłem gdy już miałem dotknąć ziemi wyrosły mi moje czarne wielkie błoniaste skrzydła i ogon zaś ja sam poderwałem się w powietrze jednym ich machnięciem (skrzydeł)... MOJE IMIĘ TO SHIDEARU KURORYUU I CAŁY WSZECHŚWIAT BĘDZIE MÓJ!! JESTEM DEMONEM POZNAJCIE MĄ HISTORIĘ!!