sobota, 2 lutego 2013

Brzęmię Potęgi Prolog

Dwie osoby odziane w czarne płaszcze podróżne kierują się majaczącej na horyzoncie świątyni pewnego klanu.... Im byli bliżej tym większy niepokój targał jedną z nich bowiem on wyczuwał że jakaś niewidzialna majestatyczna siła go wzywa słyszał wiele cichych szeptów które brzmiały jak zaproszenie... Ale czuł również rosnącą siłę tego miejsca i wieczną tajemnicę.... Gdy stanęli pod wrotami tylko ich dotknęli te się otworzyły i dziesiątki palenisk błysnęły siedmioma kolorami płomieni będące symbolami: Żółtym – Ziemi; Czerwonym - Ognia; Niebieskim – Wody; Biały – Słońce; Czarny – Księżyc; Biało-srebrny – Wiatru; Granatowy – Błyskawic... Na środku wielkiego holu widniał wspaniale zdobiony pulpit z mistycznie zdobioną księgą.... Postacie zrzuciły kaptury jedna z nich to mężczyzna koło 50 o białych włosach i twarzy ozdobionej dziwnym makijażem... Druga to młody chłopak mający około 15 lat jego złote włosy w świetle płomieni błyszczały wspaniałą tęczą, w jego oczach ciągle tańczyły psotnie iskierki, a przy okazji nieopisana dojrzałość; odetchnął ciężko i ruszył ku księdze... Gdy doń doszedł i zaczął czytać na jego twarzy można było ujrzeć coraz większe zaskoczenie szczególnie go zaciekawiła próba po której przejściu uzyskuje się wspaniałą nagrodę... Wkrótce do młodego chłopaka podszedł jego mistrz, przyjaciel i ojciec chrzestny w jednej osobie, a następnie położył mu dłoń na ramieniu i spytał:

- Naruto co zamierz teraz zrobić?? - spytał z troską Jiraiya

- Zaryzykuję... - odpowiedział blondyn
- To może być niebezpieczne zresztą skąd masz pewność że to o tobie jest mowa w proroctwie twego klanu?? - spytał wystraszony żabi mędrzec
- Uspokój się Ero-seninie nie zginę dopóki nie spełnię swych marzeń. Jest coś jeszcze skąd wiem bo czuje to od chwili gdy tu wszedłem czuje się dziwnie.... Zupełnie jakby rosło we mnie podniecenie i gotowość na wszystko, nagle zacząłem widzieć schematy technik.... Instynktownie wiem co mam zrobić.... I nieważne co powiesz podjąłem już decyzję i zamierzam podjąć ryzyko – stwierdził Naruto i podszedł do wielkich kamiennych wrót z dziwną pieczęcią z której wystawała wspaniała rękojeść miecza
- Naruto powodzenia.... - odpowiedział żabi mędrzec pojmując że musi mu zaufać inaczej zawiedzie nie tylko tego chłopca ale i samego siebie...
- Dzięki... - stwierdził z uśmiechem po czym dotknął rękojeści nagle poczuł jak jego moc zaczyna być zamykana w mieczu podobnie jak zdolności regeneracyjne i Kyuubi stał się jakby zwykłym szarym człowieczkiem bez czakry ale w dłoni dzierżył wspaniały miecz... Wrota go przepuściły a po zamknięciu się stały się przezroczyste... Jak tylko młody stanął w kolejnej wielkiej sali ujrzał dziesięć posągów każdy z nich był ogoniastą bestią.... Ułożone w półkole Uzumaki zauważył u ich stóp dziwne kryształy postanowił zacząć od najsłabszej jak tylko się zbliżył do posągu pojawił się spory mężczyzna, który lewitował za pomocą piasku.... Naruto od razu odskoczył wówczas poczuł jakiś dziwny przypływ siły i usłyszał głos z miecza „Tyś mnie przebudził po wielu tysiąc leciach więc oddaje ci twe dziedzictwo oraz przebudzę twą uśpioną moc....” po tym jak piękny głos zniknął po wypowiedzeniu tego zdania... Niebieskooki poczuł ogromną moc dopiero w tym momencie pojął swą prawdziwą siłę i wiedzę.... Rozpoznał przeciwnika był to kapłan Shukkaku ten który oddał swe ciało ogoniastej bestii w zamian za ocalenie jej życia.... Młody chwycił pewnie miecz i wyskoczył w celu zabicia kapłana siła jakiej użył była tak wielka że podłoga została roztrzaskana, on sam był tak szybki że przypominał złotą błyskawicę zdawało się że kapłan zginął.... Jednak jak tylko opadł kurz i pył.... Młody ujrzał że jego przeciwnik stracił tylko jedno ramię... I teraz atakuje nim jednak dosięga błękitnookiego wspomnianemu wcześniej osobnikowi wyrosły z pleców złote ostrza czakry i przebiły kapłana wówczas jego moc i klejnot wniknęły w Uzumakiego... Ten zaś zaczął się zmieniać... Jego czakra z błękitno złotej stała się złota wokół niego zaczął tańczyć wiatr i piasek w oczach pojawiła mu się pojedyńcza łezka ala te z sharingana... Podobna łza pojawiła się jego na obojczyku.... Naruto zachęcony tym co otrzymał podszedł do kolejnego posągu wówczas pojawiły się dwie bliźniaczki o kocich oczach, uszach i ogonach od razu go zaatakowały.... Ten zaś blokował je wiatrem i piaskiem nagle wykonał kilka pieczęci i siostrzyczki zaatakowały z rykiem błyskawice oraz wściekłe nieokiełznane majestatyczne płomienie.... One zaś sparowały atak za pomocą wody i wiatru a następnie natarły na Uzumakiego ze swymi łańcuchami ostrzy... Blondyn od razu po zauważeniu ataku wykonał zgrabny unik i wykopał siostrzyczki na sciany jednak na ich nieszczęście nadziały się na kolce wyrastające ze ścian stanowiące element ozdobny....


Ostatki sił przeznaczyły na uśmiech i stwierdzenie: „Jesteś godny.... Weź naszą moc i prosimy pamiętaj o nas nasze imiona to Hikari i Tsuki”... Naruto poczuł że na jego pieczęci wypalił się symbol ying yang na obojczyku pojawiła się kolejna łza, a w oczach zamiast źrenicy złota gwiazda.... Jego ubranie spłonęło na jego miejsce pojawił się bardziej mroczny ubiór: Czarne wysokie buty o krwisto czerwonych akcentach przypominającymi starożytne runy, spodnie o tej samej barwie i akcentach, sześć mieczy u pasa każdy miał złotą rękojeść i czarno-czerwone ostrze ich pochwy były czarne ze złotymi wzorami symbolizującymi żywioły i klan Uzumakich.... Jego tors został odziany w czarną koszulę na nią zaś został nałożony czarny płaszcz z krwistoczerwonymi runami i znakami: Otchłani, Śmierci, Cierpienia i Życia.... Dodatkowo na plecach pojawiły się dwa wielkie miecze i pochwa na miecz który obecnie dzierżył... Młody błękitnooki uśmiechnął się niewinnie i schował miecz do pochwy... Kolejnym jego celem jest posąg trzy ogoniastego jednak nim doń dotarł musiał mierzyć się z furią wody odruchowo użył ziemi i stworzył wielkiego obsydianowego smoka który błyskawicznie pochłonął kapłana Sanbiego.... Jak tylko tamten zginął Blondwłosego chłopaka podniosła woda i w jego oczach pojawiły się dwie kolejne łzy oraz jedna na obojczyku.... Teraz wokół niego tańczyły trzy siły wiatr, woda i piasek.... Uzumaki czuł że jego ciało całe płonie bólem niedopisania ale wiedział że musi jeszcze wiele znieść... Czuł że ilokroć pokonuje wroga to jego ciała staje się coraz cięższe zupełnie jakby go zgniatała jego własna czakra... Podszedł do 4 posągu wówczas obskoczyły go małpy instynktownie uwolnił mnóstwo ognia spopielając zwierzęta wówczas poczuł że jego ciało się wzmacnia wszystkie mięśnie stały się takie jakby ciągle ćwiczył i walczył..... Pojawiła się czwarta łza na jego obojczyku, a do czarnej gwiazdy pełniącej rolę źrenicy w każdym jego oku dołączył złoty kontur... Kolejny posąg to posąg 5 ogoniastego usłyszał nagle stuk kopyt i to co zobaczył go zszokowało stał przednim pół koń pół człowiek mityczne stworzenie zwane centaurem... Uzumaki wyjął dwa ogromne miecze z pleców i szybkimi pełnymi gracji cięciami przerżnął go na 4 części... Co dało mu ogromną szybkość i refleks zaczął czuć dziwną więź z naturą.... Kolejny był 6 ogoniasty Uzumaki nagle poczuł jakby był w bagnie... Gdy wydawało się ze Naruto utonie nagle bagno eksplodowało czakrą i przeciwnik blondyna miał dziurę w brzuchu... Niebieskooki szybko zaabsorbował nową moc i ponownie poczuł że wypala mu się na obojczyku kolejna łza... Teraz przypominał diabła skąpanego w świetle jego czakra by każdego shinobi rzuciła na kolana.... Podszedł do posągu 7 ogoniastego i przez moment się nic nie działo jednak nagle... Nagle wokół Naruto pojawiły się jego kopie tyle że one były czarne i miały czerwone włosy ruszyły na złotowłosego ten jednak z demoniczna szybkością i gracją kota unikał, a atakował z furią wilka.... Po pięknej batali którą można podsumować w krótkim „O KURWA!!!” przeciwnicy blondyna byli martwi wówczas pojawił się kapłan siedmio ogoniastego jego ciało składało się z wielu szkieletów scalonych ze sobą za pomocą przeklętej i skazanej na wieczną straż czakry... Jak na każdym z kapłanów na jego twarzy (w tym wypadku czaszce) było widać ból i prośbę by zakończyć jego męki... Uzumaki świetnie pamiętał radość w oczach sióstr jak je zabijał ponownie cieszyły się bowiem że ktoś zdjął z nich brzemię potęgi i ich klątwę.... Zaatakował króla szkieletów i po przebiciu go ostrzem wyrwał całą jego czakrę... Wówczas pojął znaczenie śmierci... Stał się nią momentalnie, czas dla niego stał się tylko liczbami... Życie zaś walutą za którą może kupować nową moc.... Każda pojedyncza istota miała dla niego inną wartość... Widział dokładną datę śmierci każdego na kogo padł jego wzrok ale to nie wszystko dostrzegał również sposób... Kolejnym celem był 8 ogoniasty tym razem przyszło musie mierzyć z wielka kałamarnicą która zamiast macek miała wielkie i piekielnie ostre łańcuchy ostrzy... Z trudem ich unikał... Jednak jedna z ostrych macek go przecięła wówczas ze zdumieniem odkrył, że ta rana nie jest dla niego śmiertelna bowiem to było tak jakby przecięła powietrze.... On nic nie czuł i dalej był w całości.... Wówczas postanowił spróbować użyć techniki ostrza i stworzyć z ognia potężne ostrze które miało prosty cel przeciąć na dwie części kałamarnice... I tak też się stało kałamarnica zmieniła się w piękną kobietę widać było że należała do jego klanu... Kolejna osoba odeszła wdzięczna że on przerwał jej wieczne katusze... Wówczas uaktywniła się w nim więź z naturą i momentalnie poczuł przyrost czakry zupełnie jakby sam wszechświat go ładował... Zaczął czuć więź ze wszystkim pojął prawdziwą naturę energii i materii... Podszedł do posągu Kyuubiego kiedy nagle zaatakowały go dwa ogromne lisy Uzumaki po prostu ściął im głowy by nie cierpiały i po wchłonięciu ich mocy poczuł....
Ogromną wręcz nie do opisania energie życiową jego ciało stało się kompletne i idealne oraz zaczął wyczuwać i widzieć wszelką nienawiść... Podszedł do ostatniego posągu gdy nagle stanął przednim SAM MĘDRZEC SZEŚCIU ŚCIEŻEK... Naruto po raz pierwszy od kiedy wszedł do świątyni czuł strach... Rikudou użył bansou tenin wówczas blondyn użył wody by się zatrzymać i zaatakował mędrca wszystkimi żywiołami... Jednak ten sparował je jedna techniką.... Niebieskooki szybko rzucił mędrcowi kilka bomb dymnych gdy ten był ukryty w dymie... Sam Spanikowany złotowłosy zaczął gorączkowo myśleć wiedział ze nie ma szans na wygrana więc postanowił uderzyć wszystkim co ma... Stanął dumnie przed Rikudou zrzucił zbędny sprzęt podobnie jak płaszcz, koszule i ochraniacz na czoło... Wlał całą swą moc w ostrze miecza z którego wcześniej usłyszał szept i zaszarżował na Mędrca ten tylko się uśmiechnął i przyciągnął go do siebie dodając mu prędkości... Gdy miecz młodego shinobi dosięgnął celu usłyszał szept Rikudou: „Nigdy nie zabił bym kogoś kto jest z mej krwi i ma ten sam cel co ja proszę daj jej szansę i naucz czym jest miłość... Jestem Ci wdzięczny za wyzwolenie mnie i mojej małżonki to ona była jedną z kapłanek...”... Po tych słowach Mędrzec rozpadł się, a Naruto otrzymał ostateczną moc teraz już nie był człowiekiem ale też nie był biju; był uosobieniem klątwy.... Stał się awatarem potęgi... Wstał i ruszył korytarzem nagle doszedł do ogromnej sali i zobaczył że na balkonie... Stało dziwne łoże przypominające lekko ołtarz, a na nim leżała... Piękna długowłosa brunetka o niebieskich oczach, ubrana dość skromnie mierzyła go spojrzeniem pełnym ciekawości... http://img707.imageshack.us/img707/3662/midori.jpg
Nagle pojawiła się obok Naruto i już się zdawało ze go pozbawi głowy gdy nagle ostrze miecza który dzierżyła zostało zatrzymane przez potężną czakrę.... Wówczas kobieta odskoczyła i zaśmiała się a jej śmiech brzmiał jak pieśń kilku słowików... Uzumaki stanął w gotowości i zamknął oczy stwierdzając: „One są teraz moją największą słabością... Zaatakuj mnie jeszcze raz a nie będę miał hamulców”... Ta się zaśmiała i zaczęła na niego napierać on zaś unikał jej ataków z łatwością nagle ją rozbroił wówczas stało się coś dziwnego bowiem ona uklękła przednim i schyliła głowę w geście poddaństwa i stwierdziła pustym głosem: „Oszczędź mnie lub zabij i weź moją moc.... Twa wola”... Uzumaki schował broń ubrał się z powrotem pozbierał swój sprzęt gdy nagle poczuł że ktoś go obejmuje od tyłu gdy się odwrócił ujrzał kobietę której darował życie ona zaś stwierdziła: „Jestem Midori...”

5 komentarzy:

  1. Yhym. Okej. Mało dialogów, ale za to dużo akcji. Interesujący rozwój Naruto z każdym pokonaniem wroga. Jego umiejętności zresztą też. Jednym słowem, prolog jest: EPICKI. Genialny FF i mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy :D Gratuluję pomysłu!! Chociaż pewnie trochę ciężko z nim było... Tak czy siak dobrze, że napisałeś, bo wyszedł Ci kolejny genialny rozdział. A reszta notek na pewno będzie tak samo dobra jak on :D Albo nawet lepsza *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh... Cóż... PROLOG IŚCIE EPICKI!!! Jak ty to robisz, że nie mogę oderwać się od czytania? Nie wiem co mam napisać. Mała ilość dialogów wgl. mi nie przeszkadzała, gdyż było tyle akcji, którą lubię, że nie zauważyłam żadnych braków *.*
    Chcę już chapter 1 i Sasuke (obiecałeś xD ) Czekam na dalszy przebieg historii i jakąś opowieść z życia Midori :P


    Nao-chan

    OdpowiedzUsuń
  3. Yo. Dawno, ale to dawno nie czytałem twoich tworów.(Szczerze, to nie czytałem niczyich :D) Więc powiem jedno. Znacznie się poprawiłeś! (lollololololo. to ty powinieneś mnie poprawiać^^) Pozatym, dziwne że już w prologu nie było Hentaia. Ale to pozostanie między nami, do czasu. Jedna rzecz się nie zmieniła. Już od początku robisz z Naruto Epic Man;a, i to mi się podoba ;)
    P.S. NIIE SPRZEDAJ GO! NIE ZABIERAJ MU MOCY! MAA BYĆ SAMOTNY DO CH**JA!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj wbiłem i już jestem zaciekawiony w cholerę. Biorę się za C.D.

    OdpowiedzUsuń