piątek, 8 marca 2013

Chaos Rozdział 3

Witajcie drogie panie jako że dziś wasze święto to wam dedykuję tę notkę... I w imieniu mej płci proszę spędźcie ten dzień z nami.... A teraz w swoim życzę wszystkiego najlepszego mnóstwa szczęścia i spełnienia marzeń!!!

_________________________________________________________________________________


Sasuke wykonał już 90% przyjętych zadań szedł do ostatniego jak sadził najłatwiejszego... Jednak pozory często mylą... Wszedł do wielkiej zrujnowanej świątyni... W centrum jej holu stały dwa posągi przedstawiające jedną z wielu boskich par... Za kolumny robiły ogromne dumne posągi Aniołów... Łuk od wrót stworzony był z pięknych pierzastych złotych skrzydeł... Na ołtarzu leżał obłożony dziwnymi pieczęciami artefakt... Jak go ujrzał przypomniał sobie co kiedyś usłyszał od Naomi... Ten przedmiot niegdyś należał do jej matki... Uchiha zapragnął go posiąść by móc go jej oddać i może w ten sposób zyskać więcej jej uwagi... Z jakiegoś dziwnego dla niego powodu tylko to dla niego się liczyło... Zemsta spadła na drugie miejsce... Zaczął iść ostrożnie skanując okolicę Sharinganem nagle wyczuł niebezpieczeństwo i tylko dzięki sharinganowi uniknął dwóch kul ognia... Sasuke uśmiechnął się lekko pojął że nie docenił wroga zaczął iść spokojnie z chidori w lewej dłoni i tą samą techniką płynącą przez jego broń (dla co niektórych to katana dla mnie to bardziej maczeta...) wówczas napastnicy z wrednym uśmiechem stwierdzili „Uchihę zwalczaj Uchihą...”, a po tych słowach wyrosły przed nimi dwie trumny z nich wyszli... Rodzice Sasuke... Emo po raz pierwszy poczuł się tak skołowany przy okazji wpadł w nieopisany gniew... Brunet usłyszał nieznany mu głos w głowie mówiący „Zależy Ci na Naomi, a jej na tobie w takim razie pomogę Ci dla mej przyjaciółki i pożyczę nieco mocy oraz zdradzę ci słabość tego jutsu... Zacznę od tego że dusze twej rodziny zostały wydarte z zaświatów i zmienione w bez wolne marionetki... Jedyny sposób by ich uwolnić to użyć technik pieczętujących i zapieczętować te ciała stworzone przez Edo Tensei...”, jak tylko w jego głowie nastała cisza poczuł ogromną moc zupełnie jakby składał się tylko z czakry... Sasuke podbiegł jednego z tych którzy przywołali jego ojca i matkę przygotowany na ich atak odbił się od swego taty i wylądował za mamą złożył serię pieczęci i nasłał na swych rodzicieli ogromny strumień ognia... Fugaku pojawił się tuż przy synu i zaczął z nim walczyć za pomocą tai jutsu ze łzami w oczach... Emo nie dawał sercu przejąć nad sobą kontroli zabił wszystkie swe uczucia zadał sam sobie ogromny ból i użył genjutsu obrazu który wypalił w jego pamięci brat... Będąc w tej iluzji walczył... To była jego tarcza mimo że nie kontaktował do końca... Walczył wkładając w to całego siebie nagle za nim pojawiła się Mikoto i z łzami w oczach oraz ogromnym bólem całego jej istoty pchnęła syna w plecy kunajem... Ten jednak stał się pniakiem drewna i wystrzelił na nią z szybkością błyskawicy.... Ojca posłał na ścianę zaś na matkę nałożył pieczęć paraliżu chcąc kupić nieco czasu i pokazać swym rodzicom jak silny się stał i że jest godny bycia ich mścicielem... Oraz ich synem.... Sasuke zmusił Fugaku do wysłania na niego ognistego smoka... Wówczas kontratakował Kirin czyli smokiem błyskawic... Dwa piękne gady walczyły zajadle podobnie jak Ojciec i Syn.... Żaden nie umiał zdobyć przemiany nagle ciała przywołane przez Edo Tensei się rozpadły i nastąpiła eksplozja... Jak tylko dym, kurz i odłamki opadły Emo pojął że jego przeciwnicy rozumiejąc że przegrali wysadzili się i katedrę on sam leżał przygnieciony szczątkami świątyni tytanicznym wysiłkiem zrzucił z siebie gruz wówczas zobaczył że jedną rękę ma połamaną w drobny mak... Sześć żeber złamanych poprzebijane płuca... Serce uszkodzone... Kręgosłup i czaszkę popękane... Nogę jedną miał mocno poranioną wówczas ponownie usłyszał głos „Uff udało mi się Ci uratować życie... Jednak nie mogłem powstrzymać twego uszkodzenia dam Ci jednak więcej mocy i użyczę tymczasowo swej techniki dzięki czemu wydostaniesz się z tych ruin i dostaniesz do Naomi... ”, nie wiedział kim jest właściciel tego głosu jednak był mu wdzięczny jak tylko podszedł do ołtarzu usłyszał ponownie ten głos „Hmmm proste pieczęcie napuść mej czakry do swej zdrowej ręki i zabierz amulet...”... Sasuke był dziwnie wdzięczny temu kto nad nim czuwa zrobił jak powiedział wówczas nagle otoczył go mrok, a kilka sekund później był już w domu Naomi, gdzie z ogromnym trudem doszedł do jej gabinetu otworzył drzwi i wszedł wyciągnął zdrową rękę i położył przed kobietą amulet mówiąc ledwo co słyszalnie „Proszę to należy do cieb...” nie dokończył bo stracił przytomność i padł jak długi... Szatynka zerwała się i jednym gestem sprawiła że jego ciało po lewitowało do jego sypialni wówczas robiła co tylko mogła ale życie z bruneta uciekało nagle usłyszała męski głos:
- Przepraszam ty jesteś Naomi?? Mam list od twego przyjaciela... - stwierdził zakłopotany przybysz
- Tak ale to później on umiera jest dla mnie zbyt ważny.... NIE STÓJ JAK PIERDOLONY KOŁEK TYLKO PODAJ MI TE FIOLKI Z BLATU!!! - warknęła zdenerwowana kobieta, a przybysz szybko wykonał jej polecenie...
- Mogę pomóc jestem medyczką... - stwierdził kobiecy głos i nagle naprzeciw nami nachyliła się piękna brunetka, która wystawiła dłonie skąpane w złotozielonej aurze... Wówczas życie zaczęło wracać do Sasuke, a jego rany zaczęły błyskawicznie znikać....
- Tak dziękuję.... Kim jesteście... - daje z siebie wszystko i robi co tylko może by uratować Sasuke teraz już jest znacznie spokojniejsza...
- Ja jestem demonem nazywam się Sakura Kagehime niegdyś byłam człowiekiem i nazywałam się Sakura Haruno... - wyjaśniła brunetka
- Moje imię to Tenshi Kuroryuu i też jestem demonem... - odpowiedział na jej pytanie i dodał – Proszę zajrzyj do tego zwoju masz w nim informacje od Shidearu mojego starszego brata... Sasuke możesz zostawić Sakurze ona go uratuje już niedługo nie będzie miał nawet malusiej blizenki...
- Ona jest aż tak dobra?? - spytała Naomi nie dowierzając wzięła zwój od Tenshi'ego
- Tak jest najlepszym medykiem na całym świecie opanowała medycynę do perfekcji.... - odpowiedział spokojnym, a jednak wesołym i pełnym pewności głosem Kuroryuu
- Rozumiem dobrze więc ja teraz przeczytam ten list, a wy jak ona skończy go leczyć proszę zaczekajcie w salonie... - stwierdziła Szatynka i usiadła na krześle stojącym przy łóżku Uchihy... Zaczęła czytać treść zwoju było tam napisane: „Witaj moja droga Naomi... Mam nadzieję że z tym chłopakiem wszystko w porządku pomogłem mu tyle ile mogłem na taką odległość.... Tak dla pewności i czystego sumienia wysłałem do ciebie swojego młodszego brata oraz jego księżniczkę... Mój ototo miał po prostu przegnać śmierć jakby przyszłą po tego chłopaka... Zaś Sakura ma za zadanie go uleczyć... Ale to nie jest powód dla którego pisze prawdziwym powodem jest zagrożenie dla tej wioski w której żyjesz... Wszystkie nacje Shinobi chcą zdobyć twoją wioskę, a potem ruszyć na nasza jednak ich atak nastąpi dopiero za półtora roku.... Wiem że nie przekonasz starszyzny i władców tej wioski o zagrożeniu dlatego proponuję ci to ponownie stań się jedną z nas... Jako znak przyjaźni pomogłem mu i dam mu nieśmiertelność oraz możliwość przynależenia do mej rasy... Decyzja należy do ciebie jak coś podążaj za tą dwójką którą do ciebie podesłałem... Twój przyjaciel Shi...” po przeczytaniu listu na twarz Naomi wystąpił delikatny uśmiech i stwierdziła pod nosem „Co ten pojebany demon planuje...”
- Skończyłam Sasuke jest przytomny zostawię was teraz... - stwierdziła i wyszła z Tenshim
- Dziękuję.... - szepnęła Szatynka i chwyciła lekko dłoń Bruneta i zaczęła cicho mówić do niego... - Ty deklu nie musiałeś tak ryzykować.... Przepraszam za to co zrobiłam i ile Ci bólu zadałam... Proszę żyj... Żyj dla mnie... Wynagrodzę Ci to co uczyniłam... Zrobię dla ciebie wszystko tylko proszę obudź się... - po tych słowach powieki Uchihy zadrżały i dłoń lekko się zacisnęła potem usłyszała ciche:
– Gdzie ja jestem... No tak przyniosłem Naomi ten artefakt potem musiałem stracić przytomność... Czyżbym umarł?? - Sasuke zadał grad pytań i nagle poczuł ciepło na swych ustach i jak jakaś ciecz rozbija się o jego twarz... Otworzył oczy i ujrzał nami która cmoknęła jego usta i teraz jej twarz ozdobiona była uśmiechem z oczu ulatywały łzy radości...
- Dziękuję... Przepraszam za wszystko chcę Ci to jakoś wynagrodzić może na początek dam coś od siebie... - Naomi składała zdania nerwowo w końcu powiedziała głośno i wyraźnie... - To musisz być ty ten jedyny... Teraz to rozumiem kocham Cię...
- T-ty m-mnie k-kochasz????.... Wiesz czym jest dziwne ciepło które rozchodzi się pomnie gdy jestem blisko ciebie?? - spytał zakłopotany Uchiha Siadając i wciągając obok siebie szatynkę, a następnie ocierając jej łzy... Dodał – Nie jestem godny twych łez nie zasługuję na nie zdradziłem przyjaciół i zerwałem więzi dla swej egoistycznej zemsty...
- Nieprawda każdy zasługuje na szansę nie zależnie kim jest, byłe czy będzie... W tym świecie nie ma dobra tak jak bez światła, nocy... To ciepło to miłość ona pozwoliła ci wiele osiągnąć to dzięki niej miałeś dość sił by osiągnąć swój cel.... - odpowiedziała Naomi i przytuliła się do niego i trwała tak...
- Dziękuję tym razem nie zawiodę... Nie mam prawa... Proszę Cię Naomi czy zgodzisz się zostać moją narzeczoną... - uwolnił się z jej objęcia klęknął przed łóżkiem i z małego zwoju przywołał złoty pierścionek z czarno-czerwonym napisem „W duszy każdego płonie ogień miłości ten kto go poskromi nie zna słowa limit...”
- T-tak!!! - krzyknęła szczęśliwa Szatynka i pocałowała namiętnie Bruneta...
- Dziękuję.... - Uchiha po raz pierwszy płakał ze szczęścia...
- Sasuke chcę Ci coś o sobie opowiedzieć... A dokładnie niewielki skrawek swej historii... Nie zawsze byłam nieśmiertelna... Urodziłam się jakieś tysiąc dwieście lat temu... Wówczas ta wioska była małą szkółką dla ludzi z wyjątkową mocą... Ja była najlepszą z uczennic oraz uczniów w swej pysze udałam się do piekła... Gdzie chciałam zabić jednego z królów piekła a potem jego łeb przynieść i rzucić nim w twarz jednemu z nauczycieli... W domu demonów początkowo nie spotkałam żadnego godnego przeciwnika jednak nagle zastąpiła mi drogę... Niejaka Michiru Yukimura... Długo z nią walczyłam początkowo sądziłam, że miałam z nią równą moc jednak ona nagle przestała się ze mną bawić... I w kilka ruchów zniszczyła mą broń moje dwa miecze... Następnie wystrzeliła we mnie promieniem energii on mi zrobił dziurę wielkości piłki do kosza w miejscu gdzie niegdyś miałam serce... Padłam na ziemię ona się śmiała i uniosła mnie za włosy splunęła w twarz i chciała wyrwać mi póki byłam jeszcze żywa macicę... Jednak nagle straciła obydwie ręce następnie głowę ja upadłam, a przede mną ktoś kucnął wówczas nie widziałam za dobrze... Ten ktoś przemówił do mnie w myślach i spytał czy chcę żyć oraz czy stanę się demonem... Ja odpowiedziałam, że pragnę żyć ale od bycia demonem wolę śmierć... On się zaśmiał i stwierdził w tym co powiedziałaś jest więcej mądrości niż ci się zdaje dobrze więc dam Ci życie wieczne w zamian za to, że zdradzisz mi swe imię... Powiedziałam mu jak się nazywam on wówczas stworzył przede mną złotą kulę płomieni i stwierdził weź ją jeśli masz powód do życia i pragniesz żyć... Tak długo jak masz wolę życia tak długo będziesz nieśmiertelna... Po tym pozostawił mnie w spokoju i odszedł ja chwyciłam prezent i straciłam przytomność obudziłam się jakiś czas później w wygodnym łóżku które stało w przepięknej sypialni... Jak tylko minęło pięć minut od kiedy wstałam pojawił się ponownie i lekko kłaniając się przedstawił mi się jego imię brzmi Shidearu... Wówczas pojęłam, że jeden z czterech królów piekła ocalił me życie... On wówczas podał mi szklankę z wodą i spora tacę z jedzeniem... Stwierdzając wyjaśnię Ci wszystko jak tylko to wypijesz i zjesz bo nie zamierzam Cię głodzić.... Zrobiłam jak powiedział Shi zaproponował mi szkolenie w zamian za jedną małą rzecz chciał bym nigdy nie zdradziła innym jak dostać się do piekła.... Zgodziłam się po miesiącu szkolenia była szybsza niż większość demonów... Opanowałam swe techniki do perfekcji zgłębiłam całą wiedzę demonów z tamtego okresu... Na koniec szkolenia wręczył mi dwa wspaniałe miecze, których używam do dziś... Odeszłam po sześciu latach gdy wróciłam szkoła została zniszczona, a jej uczniowie i nauczyciele wymordowani... Wyruszyłam w świat i szukałam wśród porzuconych ludzi wyjątkowych osób o mocy podobnej do mojej potem z nimi zbudowałam na ruinach szkoły tą wioskę po stu latach rządów oddałam tę posadę i zaszyłam się w tej posiadłości... Aż do teraz... Dziś jednak wszystko się zmienia Shi do mnie napisał i dał mi propozycję oraz ostrzeżenie... Sasuke mam możliwość zostania demonem ale nie sama on to samo oferuje Ci... Więc pytanie czy chcesz mocy i nieśmiertelności... - opowiedziała fragment swej historii Naomi
- Nao-chan sądzę że najlepszym wyborem będzie....

4 komentarze:

  1. Kuuurczę, jaki piękny wzruszający chapter! Nigdy nie sądziłam, że napiszesz coś tak pełnego uczuć i romantyzmu O__o Ten rozdział jest moim zdaniem najlepszym ze wszystkich z "Chaosu".
    Kurczę, nie mogę się doczekać nexta, bardzo już go chcę xD Moja historia (tzn. Naomi) genialna, Sasuke nie okazał się być do końca zepsutym emo... Kuuuurna... Ja już chcę next... Geniusz, geniusz, geniusz!!! Shi, jestem z Ciebie dumna <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm.
    Hmm!
    Epizod, został skierowany na postaciach Naomi oraz Sasuke. Nie powiem, że nie podobało mi się, ale wolałbym gdyby Sasu, albo Naru Rozwalił jakąś wioskę jednym jutsu czy cuś ^^ Co do interakcjii... Może coś z wioski Shi'ego? Wiesz.. jakaś akcja, czy po prostu luźna notka. Nwm, nie chce mi się myśleć. Idę grać w lefta.. Narka,

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłeś urwać w takim momencie!? Sasuke miał rzadką okazję do powiedzenia czegoś mądrego!
    Ale ogólnie notka bista. Wątek miłosny związany z Saskiem -szok że coś takiego napisałeś. Mimo wszystko genialnie ci to wyszło! Gratuluję wspaniałej notki i mam nadzieję,że next szybko będzie... Co takiego Sas chciał rzec...? Z nim w końcu nigdy nic nie wiadomo... Równie dobrze może palnąć głupotę, czy coś. W każdym bądź razie, kilka prostych słów: Geniuszu pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuu *-* Jaka słodka notka! Spisałeś się, oj tak! Najbardziej (jak wiadomo) wzruszyły mnie oświadczyny...reakcję miałam jakbyś ktoś mi się oświadczył .__. Dobra, nie ważne!
    "Jaaa Cieeee!" (wiesz ta reklama) Jaka Sakurcia jest poważna. Normalnie zaczyna brakować mi tego różowego, czym była kiedyś ^^
    Nie mogę się doczekać nowej notki i w ogóle...To do zobaczenia, weny życzę !

    OdpowiedzUsuń